Karolek i Bestyjka

Kategoria: Artykuły
Opublikowano: wtorek, 04, październik 2011 11:31
Virtusan

Żeby utrudnić sobie życie. Najpierw ciężej, potem zestawy średnie, kręciołki z niskiej półki, potem ciut lepsze – i poszło... Odkąd zacząłem przeglądać zawartość forum, powoli narastała we mnie ochota na skompletowanie zestawu ul/light w rozsądnej cenie, na którym z przyjemnością można by "zawiesić" oko. Barierą, którą na początku trudno jest pokonać, pozostaje cena zestawu, wygórowana, jeżeli bierzemy pod uwagę typowe modele multiplikatorów z przeznaczeniem do tych zastosowań. Początkowo udało mi się skompletować zestaw do lekkiego casta (zresztą ekonomiczny i udany), składający się odpowiednio z kompozytowego kijka ABU Garcia Diamond Crest Spincast 5-21g, do którego podpiąłem Jaxona XTL – pozwalało to na średnio komfortowe miotanie wabikami o gramaturach zaczynających się od 4-5g, z zastosowaniem żyłki mono o średnicy 0.22-0.24mm. Z czasem okazało się, że zmam ochotę na coś subtelniejszego, pozwalającego na zejście z dolnym c.w. poniżej magicznej jak dotąd granicy 4g. Na rynku mamy szereg kręciołków obsługujących te gramatury, zaczynając od Shimano Scorpiona (i jego bliźniaków) - maszynki tyle kultowej, co i zgrabnej, poprzez Calcuttę CC 51/51s, złotego mistrza na rynku UL, na tunningowanych "wynalazkach" kończąc. 
W międzyczasie wpadł mi w ręce multplikator ABU Garcia Ambassadeur Black Maxx 1600 – wydawał się być idealny do lekkich zastosowań, jednakże brakuje do niego lekkiej, płytkiej szpulki. W oryginalnym zestawieniu machnąłem nim spokojnie od 4-4,5g na w/w kijku ABU. 
 Jednak – z cały szacunkiem dla młynka i jego możliwości, to nie to. Poddałem go lekkiemu (i chyba jedynemu możliwemu, jeżeli chodzi o właściwości rzutowe) tunningowi stricte technicznemu polegającemu na wymianie łożysk na "szybkie", przez co wyraźnie zyskał na płynności pracy szpuli. Teraz rozpocząłem poszukiwania kijka, który pozwoliłby na spokojne rzucanie lekkimi wabikami. Po konsultacjch z jednym ze znanych ABU-fanów, zdecydowałem się na skorzystanie z usług pracowni rodbuildingowej WędKS, gdzie po oczekiwaniu na komponenty udało mi się zamówić i odebrać połyskujący ciemną zielenią kijek na blanku muchowym (według buildera – zbliżonego do PacBay), węgiel, o długości 185cm, c.w. 1-9g, dwuskład (łączenie nasadowe), przelotki Fuji alu-oxy, rękojeść korek, wykończenie korkoguma, uchwyt Fuji z ukochanym pazurkiem. Pełna "profeska", tym bardziej, że na życzenie zamawiającego, czyli moje, kijek został zindywidualizowany – opisany jako "Karolek" – przez sentyment do mojej wiecznej "ksywki". Tak więc niejako zostałem z nim związany nie tylko emocjonalnie.


Kijek miękki i sprężysty, ale nie kluskowaty, pięknie się ładuje. Ciężaru w ogóle nie czuć w dłoni – wyrób jest tak lekki, co powoduje, że odnoszę wrażenie, iż z dostępnych na rynku multiplikatorów każdy będzie dla niego za ciężki. Pracuje na całej długości, powinien pięknie amortyzować odjazdy ryb...


 W międzyczasie, podczas oczekiwania na kijek, rozpocząłem przeszukiwanie sieci @ za odpowiednim multiplikatorem, który byłby podatny na tunning, a jego budowa gwarantowałaby dugotrwałe działanie i przyciągała wzrok ciekawskich (taka moja chęć zaspokojenia próżności). Wybór niby prosty, jednak widziałem już zestaw z małym okrąglakiem ABU Garcia Ambassadeur 1500 – świetny, ale ceny niebotyczne, jeżeli miałbym wziąść kręcioł w stanie kolekcjonerskim. Zacząłem grzebać dalej... 
 Po zapoznaniu się z ofertami szeregu portali aukcyjnych, natrafiłem na zdjęcia i gro opisów serii multiplikatorów produkowanych na przełomie lat 70'-80' XX wieku (brzmi kosmicznie), znanej jako Shimano Bantam, które jak się okazało, mogą zostać zaopatrzone w płytkie szpule Avail. Moje oko łakomie obserwowało smukłe kształty najmniejszego modelu, znanego jako Bantam 100 "Silver". Ceny różne, w zależności od stanu multika, rónież takie przyprawiające o zawrót głowy. Jako że przełamalem się i zacząłem kręcić nie dość, że z kolowrotkiem po "niewłaściwej stronie" (obecnie wiem, że po jedynej "słusznej"), to młynkami praworęcznymi (ABU Garcia Ambassadeur Black Maxx 1600, którego pokochałem), nabycie maleńkiej "setki" z serii starych Bantamów, pozostającej wersją praworęczną, pozostawał kwestią czasu. 
Na początku była pierwsza "setka", z lekkimi śladami użytkowania na obudowie, ale w pełni sprawna. 
Jako że apetyt rośnie w miarę jedzenia, nabyłem drugą 100, w stanie bliskim ideałowi, z korbką zaopatrzoną w uchwyty z drzewa różanego (choroba postąpiła tak gwałtownie, że zakupiłem drugi bez przeprowadzenia testów rzutowych pierwszego). 

 Obydwa modele – poza niewielkimi śladami użytkowania, różnią się jedynie materiałem użytym na wykonanie uchwytów korbki (plastikowe "kajaki" i drzewo różane). Ów niskoprofilowy młynek zaopatrzony jest w prosty (by nie rzecz "mocno przestarzały") hamulec odśrodowy dwubloczkowy (budowy nie opisuję, ukazują je zdjęcia), szpula podparta została dwoma łożyskami kulkowymi (po jednym łożysku w każdym z gniazd osi - w obudowie strona lewa, w panelu z mechanizmem napędu – po stronie prawej - zdjęcia). Dostęp do wnętrza młynka jest możliwy po odkręceniu dwóch śrub na prawym panelu, podobnie jak w okrąglakach ABU. Oś została przez producenta osadzona w szpuli na stałe. Co ciekawe, w opisywanym Bantamie 100 brak jest łożyska oporowego OWC, a co za tym idzie – brak natychmiastowej blokady ruchu wstecznego szpuli, jednak nie sprawia to zbytnich problemów i nie wpływa w żaden sposób na komfort pracy z maszynką. Ciekawostką jest (w mojej ocenie) wykonanie zębatki napędu wodzika z metalu, co w znacznym stopniu powinno wydłużyć jej żywotność.




 

 W mojej ocenie pojemność szpuli stawia oryginalnego Bantama 100 w kategorii dość lekkich młynków pod względem zastosowań z przeznaczeniem do lekko-średniego zestawu (na moje oko jakieś 160m linki 0.24-0.26mm), a możliwość wrzucenia w niego płytkiej, tunningowanej szpuli i zmodyfikowanych łożysk, stawia go w kategorii UL, co powinno pozwolić na zejście z gramaturą przynęt do 2,5-3g. Posiadając dwie alernatywne drogi, których kierunek wytyczały opisywane kołowrotki, zastanawiałem się nad różnymi koncepcjami zestawień, biorąc pod uwagę wagę każdego młynka (opisywane multiki są "full metal body", chociaż Bantam właściwie w 99%, bowiem panel boczny ma z tworzywa pokrytego czymś na podobieństwo chromu) i sukcesywnie obydwa podpinałem do kijka z pracowni WędKS. I tu, ku mojemu utrapieniu okazało się, że obydwa wyglądają ciekawie, tym bardziej, że pierwotne założenie przewidywało zrobienie kijka własnie dla czarnego ABU... Po sfinalizowaniu zakupów pierwszych "poważnych" w mojej karierze castmaniaka elementów tunningowych,  zdecydowałem się podpiąć do zgrabnego kijka nie mniej wpadającego w oko Shimano Bantam 100 "Silver" , uzupełniając z czasem wymarzony zestaw o świeżo zdobytą szpulkę Avail. 
Jeżeli chodzi o pojemności obu szpulek, to "w ciemno", nie dysponując opisem producenta, na oryginalną szpulkę nawinąłem 150m żyłki Jaxon XT Pro Selection HT 0.22mm – został "minimalny luz" poniżej krawędzi wyznaczonej na szpuli, co według mojej oceny pozwala na nawinięcie około 170m tejże linki lub 150m żyłki mono o przekroju 0.24mm. Wynik całkiem niezły, jak na fabryczną konstrukcję.


W przypadku szpulki avail o głębokości 3,9mm, nawinąłem 100m czarnej plecionki 0,10mm Jaxon New Concept Line. Zostało jeszcze kilka milimetrów "luzu", co ukazuje zdjęcie, jednak nie miałem zamiaru posiłkować się żadnym podkładem pod linkę, aby nie zwiększać masy szpuli.

W ten sposób, rozkładając zakupy w czasie (mniej "boli" kieszeń) stałem się posiadaczem zestawu do ultralekkiego castingu, z chęcią jego dalszej rozbudowy. Do zrobienia pozostała wymiana łożysk szpuli (2 szt) i ewetualnie zmiana uchwytów korbki na korkowe, chociaż w przypadku gałek z drzewa różanego wydaje się mijać to z celem. Zestaw wystarczy mi na pewien czas, dopóki nie wpadnie mi w oko inny, równie śliczny młynek, kóry zapragnę mieć w swojej kolekcji.

 Teraz czas na wrażenia praktyczne, z pierwszych rzutów tak zestawionym sprzętem. Z uwagi na porę roku, mój wybór padł na jedną z pstrągowych rzeczek, nazwijmy ją – "ciurkiem w niedalekiej okolicy". Na początek coś lotnego – kogucik o masie około 5-6g (zdjęcia). Na potrzeby "testów na żywo" (początek sezonu pstrągowego) dysponowałem jedynie multikiem wyposażonym w szpulę fabryczną. Po podpięciu młynka do kijaszka rzut. Leeeeci daleko, aż nadto,  więc schodzimy niżej – cykada 4g – rónież smiga aż miło, ale rzucić tak lotnym wabikiem to nie sztuka. Dlatego na lince wiszą kolejno: obrotóweczka Jaxon no.1 ok. 4g, druga podobna, chyba Zebco, skrzydełko typu long, następnie mniej lotne wobki Kenart długości 3cm, 4 cm, waga jakieś 3,5g-4g F/S. Natępnie (ku rozpaczy łowiących muszkami) a'la zonker zrobiony na główce 3g, który ciągnie wodę jak fasola i staje się przy tym przyjemnym, dosyć lotnym wabikiem.


 I w tych przypadkach się nie zawiodłem – przy lekkim wymachu kijek pięknie się ładuje, umożliwiając dynamiczne (praktycznie bez żadnego wysiłku) rzuty na rozsądne odległości, biorąc pod uwagę kropkowe łowisko. 
 Prawdziwym wyzwaniem była dla mnie próba rzucenia paproszkami o masie własnej nie przekraczającej/zbliżonej do 3g – maleńkie główeczki o masie około 2g (wagi nie jestem pewien, bo długi czas leżały nieużywane) z założonymi mikroripperkami i twisterkami. Okazuje się, że fabryczna szpula daje możliwość użycia takich przynęt, jednak odległości nie przyprawiają o zawrót głowy, ale w dalszym ciągu "latają".I tutaj pozytywne zaskoczenie – na odległości wystarczające do skutecznego połowu pstrągów w większości znanych mi "ciurków" – spokojnie, bez większego wymachu, polegając na naładowaniu się kija, można cisnąć mikroprzynętą o wadze około 2g na 10m. Osiągane dystanse rzutu – jak na moje początki z tak lekkim zestawem – zerową praktyką "na żywo" z prezentowanym zestawem, dają według moich kalkulacji, szanse na wydłubanie w cieplejszym okresie okoni z przybrzeżnych krzaków nad którymś z jezior. Zapewne z czasem i wyczuciem zestawu, możliwe będzie posyłanie przynęt o wskazanej gramaturze na dalsze odległości – jednakże w podstawowym zestawieniu (oryginalny zestaw, bez tunningu) komfort wędkowania lekkimi przynętami zaczyna się od około 4g.

 Zamówiona szpula Avail do opisywanego modelu multiplikatora dotarła do mnie bardzo szybko, jednakże już po wyjeździe na pierwsze "rybowanie" w tym sezonie, dlatego testy przeprowadziłem na sucho (najbliższe boisko szkolne). W zestawie oprócz szpuli, znajdują się dwa komplety bloczków hamulcowych wykonanych najprawdopodobniej z włókna węglowego, o różnym przekroju, co ma wpływ na odległości rzutu (szersze o wiele silniej wyhamowują rozpędzoną szpulkę, skracając tym samym osiągane odległości). Prezentowane powyżej przynęty rzuca się komfortowo, a niska masa pełnej szpulki (w porównaniu z fabryczną) umożliwia posyłanie ich na dużo dalsze odległości. Kontrolowanie szpuli kciukiem już dawno weszło mi w nawyk, dlatego uzyskiwane dystanse (dosyć pokaźne)  były możliwe do osiągnięcia po lekkim odkręceniu docisku szpuli. Mogę jedynie przypuszczać, iż demontaż bloczków hamulca odśrodkowego umożliwiłby osiągnięcie jeszcze dalszych rzutów, jednakże na razie nie odważyłem się zaryzykować. Pełną ocenę multiplikatora ze stunningowaną szpulą odważę się wystawić dopiero po jej przetestowaniu nad wodą, kiedy otoczenie wymusi na mnie zasosowanie różnych technik rzutowych. Jednakże mogę z całą odpowiedzialnością oświadczyć, iż odległości wzrosły o około 30% - co przy wstępnych próbach w sprzyjającym terenie, jaki wykorzystałem do testów, wydaje się być wynikiem co najmniej przyzwoitym. Tym bardziej, że lżejsza szpula wymaga mniejszej siły do jej "rozbujania", a lekki kijek katapultuje przynęty na każde polecenie nadgarstka.


 Na pierwszych rybkach młynek z availem wypadł całkiem pomyślnie, przechodząc moje najśmielsze oczekiwania. Pozwolił na posyłanie lekkich przynęt pod drugi brzeg rzeczki, oddalony o jakieś 20-25m, pozwalając na spenetrowanie znajdującej się tam rynny. Podczas weekendowego wypadu pozwolił na przetestowanie całego zestawu pod potokowcem – nie był to co prawda gigant (całe 32cm), jednak umożliwił poznanie możliwości zestawionego zestawu. Wędeczka gładko amortyzowała odjazdy ryby, umożliwiając pełną kontrolę nad zdobyczą. Multiplikator również się spisał na medal – nie dość, że pozwolił na penetrowanie miejscówek pod przeciwległym brzegiem lekkimi wabikami, to doskonale poradził sobie z szalejącą rybą – oddawał w razie potrzeby centymetry linki i idealnie współgrał z "Karolkiem". 
 
Uwagi.

 Zestaw pozwala na posyłanie lekkich wabików na rozsądne (czyli wystarczające do skutecznego łowienia) odległości, ale jak każdy, nie jest doskonały. Minusem, zwłaszcza dla początkujących adeptów castingu, pozostaje mniejsza niż w przypadku nowych modeli kołowrotków tego typu, możliwość precyzyjnej regulacji hamulca rzutowego przy używaniu lekkich wabików. Według moich obserwacji spowodowane jest to prostotą budowy tego urządzenia – mamy do dyspozycji dwa bloczki, których nie można wyłączyć, w związku z czym jedynym wyjściem pozostaje zdjęcie jednego lub obydwu bloczków – co następuje poprzez ich zsunięcie z trzpienia. Ponadto kolejnym utrudnieniem w porównaniu do nowych modeli multiplikatorów, jest dostęp do nich – trzeba zdjąć prawą pokrywę multika, a następnie wyciągnąć szpulę z obudowy, gdzie na zamontowanej na stałe osi znajdują się trzpienie z nasuniętymi bloczkami. Nad wodą (np. stojąc w niej w woderach) może sprawiać to pewne trudności, tym bardziej, że bloczki nie posiadają żadnego zabezpieczenia przed zsunięciem się i przy nieostrożności mogą wylądować w wodzie (w trawie). Spokojnie można regulować opór szpuli dociskiem, co jest wystarczające dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa rzutu. Wszystko jednak wynagradza aksamitną pracą, bijąc na głowę niektóre nowoczesne multiki. 
 Sam Bantam jest konstrukcją wytrzymałą i wiele wybaczającą. Brody – przy założonych dwóch bloczkach - robi naprawdę niechętnie – jest to wręcz niemożliwe, nawet przy przynętch rzędu 2g. Z racji materiałów wykorzystanych do budowy, pomimo niewielkich gabarytów, swoje waży, jednak daje komfort łowienia i nie męczy ręki, a nawój linki na szpulę jest wręcz idealny.  Solidna budowa daje "poczucie bezpieczeństwa" i zdaje się namawiać do pozostawienia zapasowego młynka w domu (co też zrobiłem, podczas wyprawy pozostawiając drugi zestaw w bagażniku samochodu). Bardzo dobrze współpracuje z miękkim kijem, który wydaje się być dla niego stworzony. Właśnie z takim kijkiem ukazuje swe prawdziwe oblicze i pełnię swoich zalet w lekkim zestawie.
 Całość zainwestowanych na chwilę obecną w prezentowany na zdjęciach kompletny zestaw z tunningowaną szpulą, zamknęła się w kwocie poniżej 1.000zł, a więc w cenie nowego Shimano Scorpiona 1001/1000 (wg cen w ofercie sklepów internetowych), dostarczając mi przy tym nieopisanych doznań estetycznych jak i użytkowych. Próg cenowy zestawu na zdjęciach można spokojnie obniżyć, schodząc poniżej 800zł za cały zestaw (ze szpulą Avail), a jeżeli ktoś ma predyspozycje i umiejętności do samodzielnej budowy kijków i dojścia do tańszych podzespołów, ewentualnie poddaje przeróbce posiadane już kijki (np. popularne przezbrajanie kijów spinningowych), cena spada dalej. Stawia to możliwości złożenia zestawu do ul/lighta w pozytywnym świetle, porówując jego koszt z cenami osiąganymi przez nowe produkcje. Biorąc zaś pod uwagę moc drzemiącą w tym niedużym multiplikatorze oraz to, że zyskujemy maszynkę  z zapasową, głęboką szpulą (po zakupieniu tunningowanej), mamy w miarę uniwersalny kręcioł do lekkiego i średniego casta, który spokojnie powinien obsłużyć przynęty w zakresie do 30-40g. Warunek jest jeden – trzeba polubić te brzydactwa, które designem odbiegają nieco od trendów, w kierunku których poszli producenci sprzętu w XXI wieku.I zdecydować się na zainwestowanie posiadanych "zaskórniaków" w leciwy kręciołek. 
 Jeżeli ktoś jest ciekawy możliwości obniżenia ceny, zapraszam do dyskusji, jednak głównym składnikiem generującym koszty zestawu jest cena zakupu samego multiplikatora i "serca", czyli szpuli. Różnica w cenie dwóch egzemplarzy, w zależności od ich stanu technicznego i wizualnego, może być naprawdę duża.  Kwota i tak niemała (ale nie szokująca), jednak dająca się przełknąć bez bólu.

 Zaznaczam jednak, iż nawet bez poddania multiplikatora jakimkolwiek modyfikacjom, pozostawiając oryginalną szpulę, stajemy się posiadaczami nietuzinkowego sprzętu, który płynnością pracy i jakością wykonania jest w stanie zaskoczyć każdego, kto weźmie oryginalny zestaw do ręki. Jeżeli dołożymy do tego cenę "gołego" zestawu (bez tunningu multiplikatora – można zmieścić się w kwocie równej wartości szpulki Avail) i jego możliwości rzutowe, prezentowane powyżej – czegóż chcieć więcej? Tylko rybnych łowisk, czego sobie i Wam życzę.
 Reasumując – Shimano Bantam 100, pomimo dawno już osiągniętej "pełnoletności" i prostym rozwiązaniom technicznym użytym w jego budowie, jest w mojej ocenie doskonałym multiplikatorem do lekkiego castingu – mile mnie zaskoczył swoimi osiągami w połączeniu z lekkim i elastycznym kijem, a ciężar przynęt posyłanych do wody z użyciem oryginalnej szpuli pozwala mi z pełną odpowiedzialnością polecić go zarówno początkującym jak i zaawansowanym miłośnikom tego typu wędkowania. Bez zbędnych nakładów finansowych (w rozumieniu "poważnych"), można rozpocząć zabawę z lekkim castem. 
 I w ten oto sposób obsesyjne zauroczenie starymi, kultowymi maszynkami spowodowało, że pozbyłem się wszystkich "nowych" modeli i zaopatrzenie się w młynki "dorosłe", które już dawno wyszły z produkcji, stając się pełnoletnimi, zaliczanymi przez niektórych do kategorii "oldboy'ów". I tak na dzień dzisiejszy posiadam kilka klasycznych multików, pobłyskujących na półce, cieszących oko i nadających się jak najbardziej do łowienia. A radość, jaką sprawiają zarówno podczas ich podziwiania "na sucho" jak i podczas łowienia, jest nie do opisania.

ps. za pomoc w złożeniu i rozbudowie zestawu marzeń oraz ukierunkowaniu na pewne jego aspekty dziękuję @mekamilowi, @celtasowi, @castingowcowi,  i @mefisto (zainteresowani wiedzą za co). Podziękowania również dla @big_m – za wirtualne zaszczepienie wirusa vintage w mojej głowie.

Z pozdrowieniami – Tomek.

 

Autor: Tomek Karolczyk "@Virtusan", m.pl
Zdjęcia: autor.