Sorki, że odgrzewam wątek po latach, ale proszę o doradztwo - czy po długim używaniu wędziska (St.Croix 6,6" Med-Heavi), kilka ładnych lat, trzeba wymienić przelotki - chociaż nie ma, jak dla mnie widocznych uszkodzeń?
Skąd pytanie? Otóż odnoszę wrażenie, że żyłka (używam 0,3 mm) głośno "chodzi", dosyć szumi, jakby trze. A założyłem nową. Tak jakby przelotki grały, a może tylko szczytowa. Nie znam się na aż takich niuansach. Odnoszę wrażenie, że dawniej nie miałem takiego zjawiska. A nie mam jak porównać z inną wędką, bo innej nie mam w używaniu. Stosuję minimalizm, jedna wędka, jeden multik, jedno pudełeczko z wabikami, jedna żyła, ale zdarza się, że wiele ryb.
Proszę podpowiedzieć - czy olać temat i łowić, czy zlikwidować szum poprzez wymianę przelotek lub nabycie nowej wędki?
Z góry dzięki.
PS
Rybom raczej ten szum chyba nie przeszkadza, sądząc po ubiegłorocznych szczupakach.