Piątek południe... telefon "Kuba jedziemy na rybki w sobotę, bez dyskusji!" Oczywiście zgodziłem się bez zastanowienia, ale po obejrzeniu pogody nie bardzo mi sie to widziało deszcz, burza... trudno słowo się rzekło. Budziki na 5 nastawione, sprzęt uszykowany. Pobudka i przełożenie wyjazdu na 6 ulewa,grad. O 6 delikatnie kropi.. dzwoni telefon i zapada decyzja jedziemy. Na wodzie jesteśmy o 7 pogoda beznadziejna deszcz nie przestaje kropić, ale jak już ruszyliśmy nie ma co się wracać. Do 10 biczowanie wody sliderami perchami skinnerami nie daje efektów. Nagle pierwsze branie niestety nie zacięte
Kolejna godzina bez brania, aż w końcu zakładam swojego kilera sliderek 7 cały pogryziony. Kilka rzutów i siedzi
Destiny 40-80 ładnie zaczyna pracować hamulec w multiku wypuszcza plecionkę. Kilka minut walki i na pokładzie ląduje 91cm zębatego szczęścia
Szybkie mierzenie, fotka i do wody.
Później trafia się trochę krótszy esoksik na slidera 10s RGS
Zapada decyzja płyniemy na głębszą wodę. Wcześniejsze rybki złowione na wodzie +-2m.
Łowimy na głębokościach 4-6m w okół kilka łódek lecz bez większych efektów kilka szczupaków max 70cm . Zakładam Percha 12F SR kolor okonek. Nic się nie dzieje nie widać drobnicy, żadnego brania. Korzystamy z dobrego wiatru i poruszamy się w dryfie wzdłuż trzcin od czasu do czasu używając silnika. Godzina 12 30 mam potężne branie na percha po kilku obrotach multikiem. Od razu wiem, że walczę z dużą rybą. Multik pięknie oddaje plecionkę kij pracuje jak nigdy
Po kilku minutach walki na powierzchni ukazuje się szczupak. Głośne ja pier.... roznosi się po tafli jeziora
Ryba robi kolejny odjazd i wchodzi w rdestnice rosnące przy trzcinach. Ech... chociaż zobaczyłem go...
Jednak dalej mam szczupaka na kiju... nagle kolejny odjazd udało się, wypłynął z zaczepu ufff.... już jest zmęczony podciągam go do burty próbuję podebrać jednak nie udaje się za pierwszym razem, szczupak robi kolejny odjazd i znika mi z oczu. Mija kolejna minuta holu podkręcam delikatnie hamulec i próbuje doprowadzić szczupaczka do łodzi. Udaje się jeszcze jeden odjazd na mój widok w żółtym skafandrze
Druga próba podebrania i rybka ląduje na pokładzie
Chwila ciszy patrzymy się na bestię i nie wiemy co robic.Pierwszy raz na oczy widzę takiego szczupaka. Miarka pokazuje 115cm wagi niestety nie mamy. Kilka szybkich fotek i ryba do wody.
Później łapie nas kolejna ulewa woda w łódce po kostki Jednak nie poddajemy się, robimy wylewkę z butelki i łowimy dalej. Przez kolejne godziny nic się nie dzieje. Wieczorem trafiam okonka 29cm na DT6 i szczupaka. Na zakończenie łowienia pada jeszcze 80cm na niezawodnego slidera 7F RR.
Kompan łowi 3 szczupaczki 65 79 i jeden pistolecik. Cali mokrzy i z uśmiechem na twarzy kończymy łowienie o 19. Ja z nową życiówką 115cm, kompan też poprawia swój wynik o 3cm.W drodze powrotnej marzymy o ciepłej kołdrze i łóżeczku. Zostaje nam jedynie wypicie aspiryny i gorącej herbaty z cytrynka.
Pozdrawiam Kuba