Weekend 4-5 października spędziłem razem z tata w Nadarzycach - wyjazd w sobotę o 4 rano i o 10(spanie na parkingu w poznaniu) meldujemy się w przystani, szybko wypożyczamy łódź, licencje i nad wodę. Pojedynek castingu ze spinningiem.
Najpierw kierujemy się na prawo od przystani, okolice wyspy i tamtejsze trzcinowiska. Zaczynam od białego kopyta relaxa na mustadzie 5 g. Po półgodziny w wodzie kolejno ląduje najmniejszy Skinner a potem łamany Pike. Woda prawie jak z filmu o Szweckich szkierach, dno widać na prawie 2 m czyli w tej części zbiornika praktycznie wszędzie. Oprócz mknących ławicy płoci - żadnych innych ryb. Po godzinie rzucania, lekko zniechęceni tym, że nawet żaden mały się nie uwiesił kierujemy się z powrotem na przystań, prawym brzegiem płyniemy na jezioro berlińskie. Tam już woda wygląda konkretniej, przeciwieństwo otwartego zbiornika, raczej mętnie. Koło 12 urządzamy sobie śniadanie a następnie przychodzi pora na godzinną drzemkę na kotwicy, w bardzo wygodnym fotelu
No i o 13 powracamy do łowienia. NIC. Nawet puknięcia. Stan ten utrzymuje się do godziny 17. No i wtedy nadchodzi godzina 0
Tata wykonuje rzut białym kopytem "10" na "piątce" i po chwili mówi :"Siedzi!! Będzie życiówka, coś koło 80 cm!"
Ryba idzie w kierunku łodzi ale po chwili "osiemdziesiątka" staje w miejscu i wykonuje odjazd w kierunku trzcin
Po około 5ciu minutach szczupak poddaje się.
Szybkie lądowanie i miarka idzie w ruch - 92 cm. No i jest życiówka. Tata przeżywa, jakby "6" w totka trafił - i wcale mu się nie dziwię
Przy częstotliwości z jaką jeździmy, czyli raz na dwa tygodnie to jest chyba jednak spory sukces.
Następnego dnia - godzina 15sta - na kiju taty melduje się kolejny szczupły, tym razem 70 cm. 17.00 spływamy - trzeba jeszcze dojechać do naszego Ostrowa a to kawałek drogi.
Podsumowując - spinning 2 : casting 0
A zaraz po maturze - w czerwcu 2009 - wracam po szczupłego + 90 do Nadarzyc
PS. Nie wiem czy dobrze wstawiam foty - to mój pierwszy post z fotkami na forum - w razie czego proszę adminów o pomoc.
Pierwsza fotka - ja w trasie