Przepisy nie będą respektowane, póki nie będą jasne i spójne, a za ich nieprzestrzeganie będzie groziła wysoka kara.
Banalny przepis:
nizinne: 1doba = 100cm. Każda pojedyncza sztuka powyżej 100cm MUSI zostać wypuszczona.
górskie: 1doba - 1ryba
Gdziekolwiek, kiedykolwiek, czymkolwiek..
Ponad to zakaz przetrzymywania ryb w siatkach.
przykładowo na dobę:
wisła
- 4-5 okoni = do 100cm
- szczupak i okoń = do 100cm
- dwa karpie = do 100cm
- karp i dwie płotki = do 100cm
dunajec (czyt. pustynia, limity jak znalazł)
- pstrąg
- lipień
Takie limity nie będą przeszkadzały prawdziwemu wędkarzowi. Weźmie sobie szczupłego "patelniaka" (z 70cm) na grila, a oszczędzi prawdziwy okaz powyżej metra.
Każdy kmiot to zrozumie i zapamięta. Wprowadziłbym ten przepis nawet kosztem nierównego traktowania wszystkich gatunków. Nie będzie wtedy tłumaczenia że "nie pamiętałem". Za nieprzestrzeganie 2 lata bez zawieszenia. Kwita!
Teraz mamy mętną i niejasną papkę "w okręgu blabla w rzecze wiśle i jej dopływach zabronione jest od blablabla".. Kto to zapamięta, nie mówiąc o przestrzeganiu?
Lepszy będzie nawet najprostszy przepis, który będzie można łatwo egzekwować, niż najbardziej wydumane i mądre, ale za to martwe przepisy.
Wtedy każdy będzie mógł być kontrolerem. Wyposaży się go w coś na kształt przeciętej wzdłużnie rury pcv z podziałką. Nie będzie musiał umieć rozróżniać gatunków. Dla zwykłego laika to naprawdę trudne, a chyba każdy umie zliczyć do 100?
W naszym interesie, jako wędkarzy jest stworzenie maksymalnie prostego i skutecznego przepisu, oraz jego wprowadzenie.
Pozdrawiam wszystkich i czekam na wasze opinie