http://www.multiplikator.pl
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
10 Maja 2024, 17:55:44

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
GALERIA:
prosimy o publikowanie tylko tych zdjęć z rybami, które są zgodne z zasadą "no kill".
131180 wiadomości w 5714 wątkach, wysłane przez 2635 użytkowników
Najnowszy użytkownik: Walterinalm
* Strona główna Pomoc Szukaj Galeria Zaloguj się Rejestracja
+  Forum Multiplikator.pl
|-+  Wędkarstwo Castingowe
| |-+  Ogólne (Moderatorzy: Urso, Pike)
| | |-+  Nocny casting
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 Do dołu Drukuj
Autor Wątek: Nocny casting  (Przeczytany 4623 razy)
Jarek
Gość
« : 04 Września 2006, 00:54:59 »

Jakiś czas temu, na jednym z portałi wędkarskich, toczyła się dyskusja na temat łapania w nocy przy użyciu multiplikatora.
Opinia zabierających głos, była zgodna - jest o wiele trudniej niż przy użyciu spinningu.
Były też opinie z których wynikało, że w nocy nie warto marnować przynęt i linki.
Mój staż castingowy jest bardzo krótki, ale po stwierdzeniu że dobrze mi idzie, parokrotnie zostałem po zmierzchu i próbowałem porzucać.
Szło nieżle, wprawdzie rzuty krótsze, oddawane były z miejsc bez zakrzaczeń i drzew w stronę niezarośniętej wody.
Częste sprawdzanie latarką czołową stanu plecionki na multiku i jeszcze większa koncentracja przy rzutach. Ogólnie nie było żle.
W minionym tygodniu w środę odebrałem Metanium XT i mimo deszczu skoczyłem porzucać nad wodę.
Wytrzymałem  pół godziny, w trzecim rzucie miałem niewymiarowego szczupłego ale sprawił mi taką radochę jakby miał nie 40 ale 80cm.
W piątek rzucałem nim dwie godziny i po zmierzchu zostałem spróbować nocnego castingu.
Do tej pory rzucałem Abu C3 4601 ale dopiero Metanium pozwoliło mi poczuć przyjemność z nocnego castingowania.
Rzucałem nim w podobnych warunkach jak poprzednio, przez prawie godzinę, nic nie złapałem ale nie to było najważniejsze.
Leszek po kupnie swojego napisał "Jest piękny. Kręci się i działa jak marzenie. Takie małe arcydziełko sztuki inżynierskiej i designu"
Moje zdanie jest identyczne, rzucanie nim i kręcenie to prawdziwa przyjemność, a rzucanie w nocy wydało mi się jeszcze łatwiejsze  i przyjemniejsze.   
A jakie Wy macie doświadczenia z nocnego castingu i jak oceniacie takie połowy.
Zapisane
Urso
Administrator
*****
Wiadomości: 1328


Holandia

Chcieć to móc


WWW
« Odpowiedz #1 : 04 Września 2006, 09:00:35 »

Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolony ze swojego nowego nabytku. Fakt, że poradziłeś sobie z rzutami po ciemku, świadczą o dwóch sprawach. Po pierwsze Twoje doświadczenie w obchodzeniu się z multiplikatorem na pewno nie jest już na etapie początkującym, a po drugie masz całkowicie zdrowe podejście do nowych rzeczy. Nie ulegasz ogólnie panującym opiniom, tylko sam chcesz sprawdzić na własnej skórze z czym to się je. W ten sposób obalasz mity.
Rzeczywiście rzuty w nocy są dużo trudniejsze niż w przypadku stałoszpulowców, ponieważ jeżeli tylko spóźnimy się zatrzymać szpulę przed wpadnięciem wabika do wody – broda nieunikniona. Jednak nie jest to niemożliwe. Po pewnym czasie obycia z naszym multiplikatorem możemy wyczuć kiedy mniej więcej dany wabik wpada do wody (w przypadku gdy łowimy bez czołówki) i odpowiednio wcześniej zatrzymać szpulę. Można wręcz przy pierwszych próbach nocnego rzucania zatrzymywać szpulę sekunde lub dwie wcześniej. Druga sprawa to kontrola szpuli kciukiem . Podczas rzutu można cały czas mieć kontakt ze szpulą aż do wpadnięcia wabika do wody i w ten sposób unikamy także splątania.
Zapisane

Z wędkarskimi pozdrowieniami
Tomek
Smaczek

Wiadomości: 350


Zielona Góra


« Odpowiedz #2 : 04 Września 2006, 09:53:50 »

Dość szybko można się przyzwyczaić do rzucania "w ciemno". Niestety do castingu (mowa o nocnym) nie nadają się  wszystkie przynęty. Zwłaszcza bardzo lekkimi wobkami jest trudno "ciepnąć" na zadawalającą odległość (np Rapalka Oryginal). Co jakiś czas należy też sprawdzić (najlepiej "na dotyk"- paluchem) czy nie ma wolnych zwojów, bo za którymś tam razem można być pewnym, że zemszczą się one brodą. Wykluczone jest natomiast- moim zdaniem- ciągłe korzystanie z czołówki.
Zapisane

Pozdrawiam- Smaczek
Urso
Administrator
*****
Wiadomości: 1328


Holandia

Chcieć to móc


WWW
« Odpowiedz #3 : 04 Września 2006, 10:31:44 »

Ciagłe śledzenie czołówką wabika oczywiście odpada  Grin, ale przy pierwszych próbach może w jakimś stopniu pomóc, jeżeli mamy możliwość oświetlenia potencjalnego miejsca, gdzie wyląduje nasz wabik.
Zapisane

Z wędkarskimi pozdrowieniami
Tomek
Yotaar
Redaktor/Moderator
*****
Wiadomości: 694


Jaworzno

Silesian Casting Team


« Odpowiedz #4 : 04 Września 2006, 11:24:33 »

To moje ulubione pory - przed świtem i po zmierzchu. Z radoscią donoszę, że już się ich nie boję. Przy łapaniu tym samycm zestawem można wyhamować szpulke "na ucho". Tak jakoś to samo przychodzi. Ale na wszelki wypadek o tej porze zakładam wabiki pływajace, w razie brody odpalam latarkę czołową a przyneta czeka.
Zapisane

Pozdrawiam
Yotaar
wujek

Wiadomości: 804



« Odpowiedz #5 : 04 Września 2006, 12:20:51 »

Łowiłem w nocy, jak zna się dobrze swojego multika brody nie są straszne;) Trzeba, tak jak wcześniej już napisano, trzymać kciuk blisko szpuli by szybko zareagować na powstającą brode. Jedyną wadą są krótkie rzuty w porównaniu ze stała szpulą (w nocną wietrzną pogodę multik wypada marnie w porównaniu ze stałoszpulowcem).
Zapisane

Surfcasting
Jarek
Gość
« Odpowiedz #6 : 04 Września 2006, 13:26:13 »

'Częste sprawdzanie latarką czołową stanu plecionki na multiku '

W zdaniu tym chodziło mi dokładnie o to co napisałem. Ja również nie wyobrażam sobie ciągłego śledzenia czołówką wabika.
Zresztą nie wiem czy istnieje czołówka, która jest w stanie oświetlić odległość kilkudziesięciu metrów szerokim snopem światła.
Tylko paluch jak napisał Smaczek oraz można wyhamować szpulke "na ucho", tak jakoś to samo przychodzi jak napisał Yotaar są sposobami na udane rzuty.
Można wręcz przy pierwszych próbach nocnego rzucania zatrzymywać szpulę sekunde lub dwie wcześniej słowa Tomka powinny zachęcić tych, którzy jeszcze nie spróbowali.
Zapisane
wujek

Wiadomości: 804



« Odpowiedz #7 : 04 Września 2006, 13:56:33 »

Co do czołówek o sporym zasięgu światła, Petzl MYO XP czy nawet Myobelt 5 Sb sprawdzi się w takich sytuacjach dobrze Smiley Wystarczy porównać te latarki ze "zwykłymi" czołówkami i będzie widać różnice Wink Co do hamowania "na ucho", chyba Mifek wspominał mi o łożyskach porcelanowych. Posiadają głośną pracę i można bardzo szybko wyłapać moment, w którym szpula powoli zwalnia, a przynęta jest już blisko wody.
Zapisane

Surfcasting
Urso
Administrator
*****
Wiadomości: 1328


Holandia

Chcieć to móc


WWW
« Odpowiedz #8 : 04 Września 2006, 15:16:02 »

Chodzi dokładnie o łożyska ceramiczne. Mam takie łożyska i rzeczywiście dobrze słychać jak pracują  Grin Są piekielnie szybkie (szpula na sucho potrafi się kręcić nawet 2 x dłużej) i bardzo głośne, choć teoretycznie powinny być cichsze od łożysk np ARB, a jest odwrotnie. Możliwe, że to przez ich średnią dokładnośc - posiadam ABEC5.
Nie polecam jednak tych łożysk do nocnego łowienia. Robiliśmy test na samym początku kiedy je nabyłem. Te same multiplikatory, te same ustawienia hamulca, ta sama przynęta i dystans rzutowy był gorszy niż w przypadku zwykłych smarowanych łożysk japońskich. Moim zdaniem wynikało to z faktu, że przy zwiększonych obrotach szpuli, hamulec odśrodkowy mocniej wyhamowywał szpulę. Dystans może się wydłużyć dopiero przy bardzo lekkich ustawieniach hamulcach, ale wtedy, trzeba perfekcyjnie kontrolować szpulę, spowalniając jej obroty, co nie jest takie proste.
« Ostatnia zmiana: 04 Września 2006, 15:24:54 wysłane przez Urso » Zapisane

Z wędkarskimi pozdrowieniami
Tomek
perkoz
Gość
« Odpowiedz #9 : 04 Września 2006, 21:05:31 »

No i masz Babo placek!!!!!! Niepomny przestróg wybrałem się dzisiaj na sandacza.Dopóki coś widziałem było OK.Czołówki nie zabrałem bo chciałem spróbować po ciemku.Efekt-około 15 rzutów udanych a następny- szkoda gadać,usłyszałem tylko pstryk!!!! i było po wobku.Jaki błąd popełniłem?Prawdopodobnie nie zauważyłem poluzowanych zwojów linki i po "ptokach".Buła jak się patrzy a przy zapalniczce rozplątywanie nie ma sensu.Nie jest łatwo!!!!Pozdrówka z Oświęcimia.Bogdan.
Zapisane
Michumm

Wiadomości: 1730


Nysa/Wrocław


« Odpowiedz #10 : 04 Września 2006, 21:57:34 »

Ja własnie wróciłem z sandaczobrania, tak jak wczoraj pieknie połapałem to dzisiaj poza stuknieciami nietoperzy nic nie chciało uderzyć w przynęte. Sad
Zapisane

Nie wedka czyni wedkarza.




perkoz
Gość
« Odpowiedz #11 : 04 Września 2006, 22:04:56 »

Noooo.Dzisiaj miałem to samo czyli zeeeerrrrooooooooo!!!! Laughing Beer
Zapisane
Smaczek

Wiadomości: 350


Zielona Góra


« Odpowiedz #12 : 05 Września 2006, 08:58:40 »

@ perkoz
Widzisz, sprawa jest prosta jak sznurek w kieszeni. Moim zdankiem (nie chcę tu uogólniać) wadą castingu jest to, że trzeba mieć perfekcyjnie skomponowany sprzęt (nie wiem na jaki zestaw łowiłeś). Dalej jest już z górki (teoretycznie). Nie wiem czy zauważyłeś, ale rzucając z castingu nie jest ważna siła wyrzutu ale jego płynność. Brody powstają zazwyczaj kiedy starasz się ciepnąć jak najdalej (i "zrywasz" rzut). W gruncie rzeczy z łapaniem w nocy sprawa jest bardzo prosta. Zakłada się daną przynętę i rzuca. Najpierw lekko z dużą kontrolą szpuli kciukiem (w ten sposób nigdy nie powstanie duża broda), a po kilku rzutach troszeczkę energiczniej. Po dziesięciu rzutach można "wyczuć" na jaką odległość można "bezpiecznie" posyłać przynętę. Potem działa się już jak automat. Nie ma się co oszukiwać, w porówniu do stałoszpulowca nie są to odległości porażające. Z drugiej strony, przy "odpowiednim" zachowaniu (na rzece) nie trzeba wcale daleko ciepać. Każda zmiana przynety wymaga ponownego wczucia się (a czasami nawet zmianę ustawu hamulca). A wybieranie się na nocne łowy bez czołówki (chociażby po to by po zmianie przynęty właściwie (bądź wogóle) zapiąć agrafkę) jest- co tu dużo mówić- nieporozumieniem.
Zapisane

Pozdrawiam- Smaczek
alu

Wiadomości: 21

Borne Sulinowo


« Odpowiedz #13 : 05 Września 2006, 10:50:40 »

 rzucając z castingu nie jest ważna siła wyrzutu ale jego płynność. Brody powstają zazwyczaj kiedy starasz się ciepnąć jak najdalej (i "zrywasz" rzut)-tak napisał Smaczek.
Wiedziałem że czasami robię coś nie tak tylko nie potrafiłem tego "wyartykułować" (trudne słowo)-teraz mnie oświeciło.
Zapisane
perkoz
Gość
« Odpowiedz #14 : 05 Września 2006, 11:21:37 »

Sprzęt mam dobry,dobrze dopasowany kij Berkley i TD Fuego tylko tak jak piszecie chciałem rzucić daaaleko i to był mój błąd. Laughing Teraz jestem ciut mądrzejszy ok Beer
Zapisane
Strony: [1] 2 Do góry Drukuj 
« poprzedni następny »
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2011, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!