Witam. Wygląda to tak, jakby ktoś koledze na odcisk nadepnął.
Są ludzie, którzy zabierają, bo "karta musi się zwrócić". Podejście ciekawe, ale nieekonomiczne. Są ludzie, którzy łowią, bo nie mogą wytrzymać w domu i muszą otrzymać "zastrzyk" ekologicznej energii. Są też tacy, którzy uwielbiają łowić, ale nie lubią jeść ryb. Indywidualna sprawa.
Co do opłat - nikt nikomu nie każe płacić za zezwolenia, za kartę i cholera wie jeszcze co. Najmądrzejsze jest stwierdzenie, tudzież pytanie (nie raz podnoszone w dyskusjach): czy każdy z nas zrobił wszystko, aby poprawić sytuację panującą nad wodami??? Jestem pewien, że nie.
Ilu z nas powiadamiało PSR, Policję, Straż Leśną o ujawnionych przypadkach kłusownictwa??? Uwierz, znikomy procent.
.Nie chcę prawić banałów-komunałów, ale 80% "wędkarzy" pozostawia po sobie śmietnik nad wodą, począwszy od skrawków żyłki, kończąc na butelkach, puszkach i petach. I nic się nie zmieni, jeżeli nie zmieni się mentalność samych ludzi. Nie pomoże psioczenie, bluzganie na PZW czy innych dzierżawców wód. Płacisz - wymagasz? Płać tym, którzy Ci coś dają. Nie chcesz płacić PZW - płać prywatnym dzierżawcom, wykupuj licencje na lepsze zbiorniki. Bicie piany nic nie da, dyskusja do niczego nie doprowadzi. Większość ludzi wychodzi z założenia, że płacą, to i biorą rybki.
Mnie również zdarza się wziąść na prośbę dzieci rybkę do smażenia (czasami leszczyk, lin, bardzo rzadko lub wręcz wcale okoń czy szczupak). Tylko wszystko w granicach rozsądku - po cholerę brać i zamrażać??? I tu kłania się etyka. Jaki normalny człowiek weźmie bolenia, brzanę? Suma, karpia po 10-20kg? Przecież mięso mało jadalne... oczywiście, na kotlety owszem, po uwędzeniu pyszota...
Zauważ jak mało osób traktuje wędkarstwo jako prawdziwe hobby, bez materialnych pobudek. Ja płacę i wiem za co - za to, że mogę złowić rybę i ją wypuścić, wiedząc, że w ten sposób niejako ochraniam jej pogłowie, za to, że mogę z dzieciakami pobyć nad wodą, za to, że napsuję krwi żonie, budząc ją w czasie wyjazdu na rybki o 2-3 w nocy. Bezcenne... Wszystko zależy od ludzi - trzeba zmienić mentalność rzeszy wędkarzy, a potem dyskutować.
Odnośnie rejestrów - po to dostałeś, żeby wypełniać. nie, żeby dokumentować konieczność podniesienia opłat za doskonały rybostan zbiornika, ale żeby poznać presję na dany zbiornik i przypuszczalną ilość pogłowia danego gatunku. Wydaje mi się, że idzie to w stronę racjonalnej gospodarki rybackiej. Ten system funkcjonuje w wielu europejskich krajach i ma się dobrze. Wlepiają mandaty? niech walą ile wlezie - prawo pozostaje prawem. Frycowe trzeba płacić.
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem - ale w/w wypociny to moje zdanie. Pozdrawiam.