Forum Multiplikator.pl

Dzisiaj krótki wypad na wodę i...spadają mi dwa ok dwukilowe szczupaki. Ale za to jaki przyłów :-\
A jaka rada drogie dzieci : zawsze zabierajcie ze sobą dobre szczypce do obcinania drutu  ;D
(ja mam zawsze bo to nie pierwsza taka moja przygoda :'()

Mi - odpukać - jeszcze się nie przytrafiło, ale widziałem film o gościu z obrotówką w skroni. Do porad dorzucę jeszcze posiadanie okularów. Ja mam jedne na stałe ale drugie zakładam na wszelki wypadek. Jedną rysę już mają. Na szczęście z boku i nie muszę wymieniać.

@BOB, zdezynfekowałeś ranę od środka?   (B) ;D
Ja zalecam spiłowanie lub dogięcie grotów. Może nie uchroni przed wypadkiem, lecz na pewno zaoszczędzi zdrowia i ułatwi samo usunięcie przedmiotu.

Do wesela(albo ognicha w nadolu )się zagoi.nie Ty
pierwszy i ostatni.ja jestem zdziwiony jak pobyt nad
wodą kończe bez wbicia kotwicy w łape

Hm, mnie też się to nigdy nie zdarzyło, ale na wszelki wypadek zabiorę obcinacza w sobotę. Tak w zasadzie dla mnie to trochę utopia.Jak się trafi przy metrówce, pociągnę na siłę :-D. Będę miał pamiątkę ;D Wszystkie moje większe woby mają zagięte groty.

Bezpośrednio po operacji nie mogłem dezynfekować bo jaszcze miałem robić za szofera. Ale właśnie wróciłem i szybko nadrobię (oczywiście tylko dla zdrowotności ;D)
Faktycznie kotwice bezzadziorowe  w dużym stopniu ułatwiają operację i to jest jakieś wyjście. A już miałem sytuację gdy grot z zadziorem wbiłem w łapę ale nie wyszedł na wylot i najpierw musiałem samemu przebijać go dalej i dopiero obcinać i cofać :-\ :'( To dopiero było super :P)
Podam jeszcze przypadek znajomego. Położył blachę na siedzeniu w samochodzie. Usiadł na niej i oczywiście wbił sobie jeden grot w dupę...a drygi w tapicerkę pod sobą. To dopiero była operacja. Pustynna burza to przy tym "pici polo" ;D

Solidny przycinak Stanleya jeździ ze mną zawsze odkąd nie mogłem nijak wyjąć kotwicy głęboko zagryzionej przynęty.

Rok temu tak wyszarpywalem Rovera z kapelonów,  że nie zdążyłem zrobić uniknąć i wbił mi się w skroń.  Ale do zadziorów nie doszedł. 

Ale i tak,  zawsze mam ze sobą kombinerki ze szczypcami.  Podświadomość robi dobrą robotę. 

Używać kotwic i haków bezzadziorowych i żadnych problemów  ;-> :-D

słusznie prawi

Oj tak....sam zacznę chyba doginać wszystkie zadziory....bo ostatnio miałem w kieszeni blachę i jej kotwica pechowo przebiła materiał jak wstawałem.... i w pięknym stylu zacięła mnie prawie za suta ;D Wtedy nie było mi do śmiechu

piercing teraz w modzie;)

"przez te horory nię będę mógł spac"

A co by to było, gdyby blaszysko było w kieszeni, ale w spodniach.....chyba wydmuszki ;D

Bob  tu są dopiero rzeźniki  http://www.youtube.com/watch?v=8o2MB5UfewA   kombinerki są najlepsze.

Andrzeju, znam dobrze te tematy. W zeszłym roku, partner z łodzi kotwicą Slidera spił mi ucho ze skronią ;D Było bajecznie :'( ;->

Tu widać postęp ws kombinerek ale kotwica to przynajmniej gamakatsu  :D
http://m.youtube.com/watch?v=fB-4ucGY70U

Przy pierwszej fazie tego zabiegu trzeba być albo:
1. totalnym kretynem
2. mechanikiem precyzyjnym
 ???
Druga faza przywołuje moje wspomnienia >:( tylko z tą różnicą, że ja mam przyzwoite, ostre szczypce  ;D

Wujek, przyznasz że idą z postępem  :P