Efekty zerowe
Tzn. w poniedziałek pod wieczór wypłynąłem i tak wyszło,że tylko z godzinę porzucałem - bez kontaktu z rybą.Miałem plan,żeby we wtorek dużo czasu spędzić na wodzie,ale niestety pogoda nie dopisała.Cały dzień padało,a po południu burze się przetaczały i dlatego nie ruszyłem tyłka z domku.Dziś rano,to praktycznie powtórka z wczoraj.Stwierdziłem,że nie ma sensu czekać na lepszą pogodę i wróciłem do domu.
W hangarze zajrzałem do statystyk połowów i patrząc po wynikach ( o ile podawane przez wędkarzy były prawdziwe ),to szału nie ma.Ostatnimi czasy największy wyciągnięty, to coś około 90 cm,a ilości łowionych wynoszą przeważnie 3-4 sztuki...