Wczoraj byłem na łódce- jeź. Czerniakowskie.
Było na minusie przy dość silnym wietrze.
Zapomniałem zmienić plecionkę na żyłkę, więc za dużo nie porzucałem.
Jak już zamarzły mi ręce na kość od mokrej linki do ciężarka,
to przestał wiać wiatr. Zaczeło się robić przyjemnie a ja musiałem spłynąć.
Ale jedną rybkę widziałem.