Po obiadku wyskoczyłem na wieczorowego pomachać nad swoje jeziorko. Pierwsze branie zaliczyłem gdzieś po godzinie. Szczupak wziął prawie z powierzchni, z samego środka, ale nie zaciąłem go dostatecznie mocno. Został na wodzie tylko wielki wir i po sprawie
Drugie branie po 10 minutach jakie 50m dalej. Prawie dokładnie takie same. Zaraz po rzucie zdążyłem zakręcić korbą może ze trzy razy, plecionka zaczęła przesuwać się w bok. Tym razem zacięcie było skuteczne i po ok 5 minutach miałem pod nogam ładnego szczupaka. Szybki pomiar, 90 cm
i po chwili trzymania go w wodzie za ogon odpłynął, bym mógł spotkać go za jakiś czas
Oba brania na "kopyto 4-L" perła z czarnym grzbietem. Niestety brak foty bo Nokia w naprawie, a dopóki nie kupie jakiegoś małego kompaktu to lustrzanki nosić nie będę. Za ciężka i szkoda mi bo już raz upadła. Całe szczęście na trawę.