http://www.multiplikator.pl
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
19 Kwietnia 2024, 22:56:06

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
GALERIA:
prosimy o publikowanie tylko tych zdjęć z rybami, które są zgodne z zasadą "no kill".
131180 wiadomości w 5714 wątkach, wysłane przez 2631 użytkowników
Najnowszy użytkownik: BryanEvope
* Strona główna Pomoc Szukaj Galeria Zaloguj się Rejestracja
+  Forum Multiplikator.pl
|-+  Wędkarstwo Castingowe
| |-+  Doniesienia znad wody (Moderatorzy: Urso, Pike)
| | |-+  Zbiorniki zaporowe podczas powodzi
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 Do dołu Drukuj
Autor Wątek: Zbiorniki zaporowe podczas powodzi  (Przeczytany 4768 razy)
Pike
Administrator
*****
Wiadomości: 2693


Poznań


WWW
« : 25 Maja 2010, 09:52:49 »

Wszyscy jesteśmy świadomi tragedii ludzkiej spowodowanej powodzią. Ciekaw jestem jednak, jak wyglądają zbiorniki zaporowe po takim zdarzeniu. Czy ktoś z Was mieszkający w pobliżu ma takie informacje? Jak to wyglądało podczas powodzi z przed laty? Czy rybostan cierpi na tym? Pewnie najbliższy sezon sandaczowy trzeba sobie odpuścić?
Zapisane

seniormarek

Wiadomości: 266

Śląsk Mysłowice


« Odpowiedz #1 : 25 Maja 2010, 16:56:07 »

Na zbiorniku w Przeczycach woda podniosła się ok 2,5-3m. W tej chwili opada, jest ok 1,2m niższa o kolorze kawy z mlekiem Od 1 -6  06 mam zarezerwowany domek na rybaczówce bytomskiej i mam nadzieję, że woda jeszcze z metr opadnie. O efektach porozmawiamy póżniej. Na pewno dorybiło  Czarną Pszemszę poniżej zapory. Podobno przelało hodowlę tęczaka w Przeczycach i sporo ryb spłynęło ze zbiornika Fishing 
Zapisane
na ryby.pl

Wiadomości: 79



« Odpowiedz #2 : 26 Maja 2010, 22:44:40 »

Witam  Panowie,

jak tak troszkę z innej beczki ale jak by w temacie. Śledziłem dość dokładnie wydarzenia z niedzieli kiedy to przerwało wał w Świniarach i tak sobie pomyślałem. Wszyscy w tym rząd i jego specjaliści mówili, że tama we Włocławku wytrzyma napór wody powodziowej i rzeczywiście wytrzymała, tylko ja zastanawiam się co by było gdyby nie było tej wyrwy w Świniarach? Przecież to mocno osłabiło falę która dotarła do Włocławka. Później słyszałem jak to wspaniale północ Polski uratowała tama we Włocławku, gadki tego typu "stara ale jara". Ja obawiam się, że fala powodziowa bez wyrwy w Świniarach mogła by delikatnie mówiąc rozszczelnić tamę we Włocławku i zalać Polskę północną. Później się okazało, że właśnie w niedzielę tamą zaczęto robić zrzuty ilościowe wody, których nie robiono od chwili powstania tamy. A ja się pytam czy nie było można robić tych zrzutów od wtorku kiedy było wiadomo że ogromna woda przetoczy się przez Polskę bo przecież nie wyparuje na odcinku Sandomierz Warszawa. Takim sposobem w niedzielę podtopiono dzielnice Torunia chociaż główna fala nie dotarła jeszcze do Torunia. I tu znowu sam sobie mogę odpowiedzieć, że tym sposobem zalano dużo mniejszy obszar niż by to zrobiła główna fala. Tak czy siak zalano ludzi i tama we Włocławku ich nie ochroniła. Obawiam się że teraz tamy wyrosną na naszych rzekach jak grzyby po deszczu bo przecież ta we Włocławku uratowała Polskę północną. Wracając do Torunia pan redaktor ładnie pokazywał blaszki na murach okalających starówkę, gdzie najwyżej była położona ta z datą gdzieś z XVI w. Woda wtedy dotarła dużo wyżej niż teraz i tak sobie pomyślałem, powodzie były są i będą i żadne tamy i wały jej nie ujarzmią woda musi po prostu wylać i zalewać pewne tereny. Szkoda że ludzie tego nie rozumieją i osiedlają się na takich terenach. Można żyć 80 lat i doczekać się utraty wszystkiego tak jak zdarzyło się to w Sandomierzu i penie innych miejscowościach, co z tego że ktoś przeżył 80 lat i nie pamięta takiej powodzi, teraz się zdarzyła i zabrała mu wszystko. Może się mylę nie wiem, może są na forum koledzy z wykształcenia hydrolodzy, melioranci budowniczowie zapór, może oni się wypowiedzą, co o tym myślicie?

PS. Nie mam zielonego pojęcia co dzieję się z rybami w taką powódź. Słyszałem tylko że ludzie którzy czyścili domy a właściwie swoje piwnice znajdowali w nich ryby. Mimo to przecież po powodzi z 1997 roku ryby nie zniknęły z naszych rzek więc chyba taka wysoka woda im nie robi Wink
Zapisane

Jimmie

Wiadomości: 935


Chorzów

...tata?.... Bożenka, Ty palisz? xD


« Odpowiedz #3 : 26 Maja 2010, 22:53:22 »

z ostatniej wielkiej powodzi ja pamiętam takie ujęcie w jakichś wiadomościach, jak strażak z studzienki ściekowej jakiejś tam wyciąga ładnego lipienia Tongue  Grin Cheesy Fishing
Zapisane

<a href=http://www.multiplikator.pl/forum/><img src=C:\Documents and Settings\Martzell\Pulpit\Nowy folder (8)alt=/></a>
Grzesiek_Maynard

Wiadomości: 155

Poznań


« Odpowiedz #4 : 27 Maja 2010, 01:38:23 »

Witam Smiley
Jestem tu nowy, ale powymądrzam się chwilę, bo o tym uczyli mnie przez pięć lat i coś tam pamiętam  Wink

Co do Włocławka, to w założeniu miał to być element kaskady dolnej Wisły. Kaskady, która nigdy nie powstała. Ta tama, w tym miejscu, w takim kształcie i w takim stanie, jest nieporozumieniem. Daleki jestem od chęci permanentnego regulowania cieków i prędzej bym ludzi w ogóle wygonił z terenów zalewowych, ale w przypadku zrzutów (awaryjnych) na tym zbiorniku, wielkiej elastyczności nie ma, choć pewne decyzje można było podjąć, ale po fakcie łatwo jest mówić, nie znając sytuacji, w których decyzje podejmowano (piszę tak, żeby nikogo nie bronić, ale i nie oskarżać, bo znam nieco te realia).

Pytanie Kolegi @Pike.
Nie odpowiem na tak postawione pytanie.  Wink
To zależy od zbyt wielu czynników i ich intensywności. Zależy to m.in. od tego, jakiej jakości woda do zbiornika dopłynie, co "zmyje" po drodze. Często po powodzi mamy w rzekach np. karpiowe eldorado (jeśli ktoś łowi, to się cieszy) ale taka zdegenerowana populacja to nic dobrego dla ichtiofauny, dla najsilniejszych, które rozmnażają się w rzekach. Nie demonizowałbym tego w rzece takiej jak Wisła, czy Odra, ale taki jest fakt (no i nie tylko karpie uciekają z zalanych hodowli, pstrągi, białoryb, wszelkie drapieżniki). Co do samych zbiorników, to mnóstwo rumoszu, osadów piaszczystych wszelkiej frakcji, drzew a nawet zwierząt trafia na dno zbiornika. Efekt łatwy do przewidzenia, m.in. - zbiornik zmniejsza swą pojemność, cząstki organiczne gniją, zmyte przez powódź, nazwijmy umownie 'chemikalia' osiadają w zbiorniku... no nic fajnego się nie dzieje. Co z rybami? No właśnie, to wszystko zależy. Część może spłynąć z wielką wodą i osiąść w zbiorniku, więc... to zależy. Smiley Ryby w rzece ogólnie raczej znajdują sobie cofki, miejsca ze spokojniejszą wodą i przeczekują to co my nazywamy powodzią. Czasem wpłyną na zalaną łąkę, to wiadomo, wędkarze z widłami pomogą im znaleźć drogę do domu, a dokładnie do kuchni (nie trzeba powodzi na to, wiosenne roztopy też wystarczą by wskazać tarlakom drogę...).

@na ryby.pl
Podstawowy czynnik to gospodarka zasobami wodnymi i w kontekście tego, budowanie lub nie, zbiorników. Kuriozów na morgi. Sam Włocławek jako jedyny ukończony z wielu elementów jakie były w planie, gdy wzniesiono tamę, część może obserwować np. budowę zbiornika Świnna-Poręba od wielu już lat, ze względu na prawo.. część z Was podziwia gospodarkę 'wodno-"złożową"' na Mietkowie, wielu może oglądać rekreację nad kwitnącym latem Jeziorskiem czy innymi "lazurowymi" zbiornikami, gdzie gospodarka rybacko-mięsiarsko-zarybieniowa kwitnie... Czyli miało być pięknie, a jest jak jest. Taki kraj (dobrze, że nie mieliśmy funduszy tak "regulować rzek" jak niegdyś Niemcy). Trzeba też pamiętać o potrzebach rolnictwa i ujęć wód podziemnych, na co wpływ mają duże zbiorniki wodne. Rozległy temat Smiley

Jeśli będę mógł coś wnieść do tematu, to jeszcze się odezwę. Smiley

Pozdrawiam
Grzesiek
« Ostatnia zmiana: 27 Maja 2010, 01:41:24 wysłane przez Grzesiek_Maynard » Zapisane
na ryby.pl

Wiadomości: 79



« Odpowiedz #5 : 27 Maja 2010, 08:14:10 »

Grzesiek to powiedz mi nie ma takich koncepcji żeby porobić tereny zalewowa bez ludzi które by woda spokojnie sobie zalewała? Mądre umysły eksperci i profesorowie uważają że lepiej robić wały systemy kaskadowe, zapory żeby na siłę ujarzmić naturę?

Tak tak pamiętam z młodości jak wylewała na łąki rzeka nad którą mieszkałem na moje szczęście w dalszej odległości i w bloku na 4 piętrze  Cool i jak później sąsiedzi worami nosili leszcze zbierane podbierakami z tych łąk które później walały się na śmietniku, bo kto by przerobił taką ilość mięsa. 
Zapisane

zet

Wiadomości: 196

Kraków

Lubię okrągłe... ABU :-)


« Odpowiedz #6 : 27 Maja 2010, 11:42:28 »

W naszym kraju panuje wśród ludzi przekonanie, że z naturą wygrają. Taka ludzka buta i duma. Na szczęście w mediach potrafią pojawić się głosy, że należy ograniczać ilość wywalanych w błoto pieniędzy na produkcję zbiorników i wałów na rzecz tworzenia polderów. Przecież łatwiej jest przeznaczyć duże powierzchnie pól czy lasów pod zalanie i w razie potrzeby wypłacić odszkodowanie właścicielom niż budować zaporę czy coraz wyższe obwałowania. Wszystko będzie pięknie, do czasu gdy nie przyjdzie jeszcze gwałtowniejsza burza lub głębszy niż atmosferyczny w stosunku do tego, na który były obliczone dotychczasowe zabezpieczenia i jednak puszczą wały. Takie podejście powoli zaczyna przedzierać się do ludzkiej świadomości, choć na pewno jeszcze daleko oświecenia wszystkich. Podręczników budowy zbiorników wodnych i melioracji terenu wydanych w duchu lat 50-tych w ZSRR jest niestety u nas jeszcze pod dostatkiem...

Co do Włocławka, to w całej tej sytuacji były dla niego korzystne na pewno następujace fakty:
- puszczenie wałów w okolicy Świniar
- dojście fali po wielu dniach (lało na południu), co pozwoliło na awaryjny zrzut wody przed dotarciem fali (i "przy okazji" podtopienie ludzi poniżej zbiornika oraz rozmiękczenie wałów - wysoka woda musiała się tam dłużej utrzymywać).
Inaczej to mogłoby wyglądać, gdyby takie opady pojawiły się np. w centralnej Polsce...

Pozdrawiam,
Zet.
Zapisane

Wodom cześć!
losos24

Wiadomości: 151

Oława


« Odpowiedz #7 : 27 Maja 2010, 14:35:19 »

Co do idei ochrony przeciw powodziowej to doskonale radzą sobie z tym tematem Niemcy. Od lat 80 - 90 wydają miliardy euro na program renaturalizacji rzek. Na to składają się działania związane z kształceniem interdyscyplinarnych specjalistów zatrudnianych później przez samorządy oraz działania techniczne, Te zaś zmierzają do przywrócenia w miarę możliwości rzekom, potokom i małym ciurom ich naturalnego koryta wraz z doliną w której mogłaby się zmieścić wielka woda. Ma to na celu ochronę przeciw powodziową ale nie tylko, przywraca się gatunki zwierząt, roślin, ryb wracając do jak najbardziej naturalnych ekosystemów. W tych działaniach szczególną uwagę zwraca się na wykorzystanie tzw. małej retencji. Czyli zamiast budować jeden wielki zbiornik, wykorzystuje się pojemność setki małych naturalnych oczek wodnych, stawów, bagien, torfowisk do ich okresowego zalewania. W terenie górzystym wykonuje się na małych potoczkach i potokach tzw. suche zbiorniki retencyjne - zalewowe. Przy normalnym przepływie, woda przepływa przez przepust w zaporze, w czasie burzowych - nawalnych opadów gdy przepust nie jest w stanie przepuścić wielkiej wody, zaczyna się ona piętrzyć zalewając dolinę. Poniżej zapory odpływ jest znacznie niższy i wyliczany jest tak by nie zagrażał terenom. Spowalnia to falę powodziową, wydłuża w czasie odpływ wielkiej wody, nie następuje kumulacja na większych rzekach - odbiornikach. Poza okresem zalewania teren takiego zbiornika może być wykorzystywany rolniczo, jako łąka, uprawa wikliny i inne. Setki takich małych zbiorników (nawet kanały młynówki) mają większe znaczenie dla ochrony przeciw powodziowej niż jeden zbiornik retencyjny (mokry, w którym utrzymuje się piętrzenie wody non stop, operując jedynie rezerwą). Co zaś do wałów? To im wyższe, tym większa powódź, betonowanie też nic nie daje, zwiększa jedynie prędkość przepływu i koszty całej inwestycji. W całości ochrona od powodzi nie jest prosta i nie ma złotych środków, jest to natura i jako taka skłania do pokory i rozwagi. Budowanie kaskad na Wiśle niczego nie poprawi a zyski będą pozorne, jak i spokój okolicznych mieszkańców.
Zapisane
jaca

Wiadomości: 3661


Jelenia Góra

multi-obsesja


« Odpowiedz #8 : 27 Maja 2010, 17:31:44 »

Te "suche zbiorniki" retencyjne o których wspomniał  @losos24 są na moich terenach koło Jeleniej Góry. Te zapory zbudowali Niemcy właśnie w celu ochrony przed powodziami. Jeden z takich zbiorników poznali @Pike, @rolek i @Duży podczas ostatniego Zlotu. Pamiętam jak w 97 roku, w czasie "Powodzi Tysiąclecia"  woda przelewała się wierzchem kamiennych konstrukcji.  Te właśnie "wały powodziowe" , bo tak je nazywamy obroniły naszą, okolice przed tragedią. Po tej wielkiej wodzie w 97 roku, powyżej zapór, było mnóstwo pstrągów, wyglądało to tak że ryby uciekały przed falą powodziową w górę rzek. Zapora w Cieplicach spiętrzyła wodę tak wysoko, że zalało stawy hodowlane, jednak karpiki grzecznie przeczekały powódź  Laughing pozostając w stawach a po powodzi karpi w rzece nie zaobserwowano.
Zapisane

Życie jest jak bieg na sto metrów, im szybciej biegniesz tym szybciej się kończy
Grzesiek_Maynard

Wiadomości: 155

Poznań


« Odpowiedz #9 : 28 Maja 2010, 02:20:12 »

na ryby.pl
Ogólnie zgadzam się z Kolegami zet i losos24.
Co do tych światłych koncepcji, to "tęgie umysły" nie uważają, że lepsze jest kanalizowanie kraju. Jest to tańsze i łatwiej osiągalne niż kompleksowe działanie na wielka skalę.. Poza tym, pozwala zarabiać, organizować przetargi... prowadzić gospodarkę rabunkową... tfu! miało być rybacką, przepraszam... no tak już jest.  Roll Eyes złożona sprawa.

Trzeba też zdać sobie sprawę, że są miejsca, w których zbiornik powstać powinien i dobrze funkcjonujący jest jak najbardziej na miejscu. I wałów poniżej uniknąć się nie da, co pociąga konieczność spojrzenia w dolinę na wiele kilometrów od naszej, nawet małej tamy. Ale raz postawiona tama wraz z przewidzianym planem pracy zbiornika (założone terminowo określone poziomy piętrzenia w zbiorniku) zmieniają na dobre charakter rzeki, rodzaj i intensywność przepływu, transportu i akumulacji materiału. I odtąd zaczyna się problem, bo trzeba to wszystko przemyśleć i zrobić dobrze. Problem ten polega na tym, że woda dopływająca do morza, zalewająca centrum kraju, spadła na południu. Po drodze, poza nieprzewidywalnym opadem, mamy mnóstwo zmiennych, które w ostateczności skutkują falą powodziową w takim, a nie innym wymiarze (ilość/czas). Nie da się tak zabrać za te puzzle, by było dobrze na trzy cztery, bo np. takiego Włocławka trudno pozbyć się z dnia na dzień, bez skutków ubocznych w dodatku. Lub dobudować jakieś tam stopnie wodne i zapobiec erozji poniżej zapory, to nie tak łatwo.
No i kwestia pieniędzy. O to się rozbija. Skoro zbiorniki i wały powstawały latami, łatwiej i taniej było przeróżnym władzom dokładać klocki domina, które dziś sunie przez Polskę, niż dokonać logistycznego i naukowo-technicznego cudu oraz wyłożyć niewyobrażalne (nieosiągalne chyba dla żadnego kraju...) pieniądze na przesiedlenia ludności, wykup gruntów, renaturyzację całych dolin, budowanie nowych miast, miasteczek i wsi, wg "nowego porządku hydrologicznego" nazwijmy to hucznie Wink Niemcy to osobny temat, bo oni skanalizowali ogromny obszar i tam sukcesywne działania są w mojej ocenie łatwiejsze (trochę jak w Wenecji, odcina się "ulicę" i naprawia  Smiley) Poza tym, zawsze można co nieco sfinansować ze wspólnej kasy i jakoś to idzie.
Trzeba wiedzieć, że dziś niektóre z takich zabiegów byłyby zwyczajnie niemożliwe ze względu na żeglugę, na przemysł i życie kwitnące od wieków wzdłuż rzek "poprawianych" przez lata. Jest też kwestia ochrony zabytków, są programy typu Natura2000, gdzie zlikwidowanie jakichś siedlisk, np. ptaków byłoby niemożliwe nawet dla celu wyższego rzędu. No i jak tu poprosić Panią Przyrodę, żeby była miła dla nas przez kilka lat, bo "my właśnie tu poprawiamy" i żeby nie padało i takie tam...  Grin
No i na koniec, niewykluczone, że nawet nadludzkie wysiłki i nieograniczone fundusze nie załatwiły by sprawy.
Przyroda jest nieobliczalna i widać efekty naszych długofalowych ingerencji, a co dopiero mówić o bawienie się środowiskiem bardziej gwałtownie.

Pozdrawiam
Grzesiek

PS (jak chcesz o coś zapytać to śmiało, ale jakoś nie idzie mi skracanie myśli, więc będę perorował  Tongue)
Zapisane
na ryby.pl

Wiadomości: 79



« Odpowiedz #10 : 30 Maja 2010, 22:04:50 »

No tak Grzesiek, od razu nasunęła mi się myśl, przecież ludzie od zarania wiaku w zdecydowanej większości zawsze osiedlali sie jak najbliżej cieku wodnego i to zostało do dziś. Tylko jak patrzę na tragedię tych ludzi to wydaje mi się że jedyne co można zrobić to wysiedlić ich i wybudowć im nowe miasta i wsie. W ciągu 13 lat mieliśmy dwie właściwie dwie i pół wielkie powodzie. Czy koszty ich usunięcia nie równały by się stworzeniwm nowych miast i wsi. Czy gdyby zapytać dzisiaj powodzian -czy wyprowadzili by się z tych zalewowych terenów? -myslę że 90 % by się zgodziła. Nie chcę być złym prorokiem ale przy obecnych zmianach klimatycznych prawie pewnym jest kolejna powódź w najbliższej pięcio latce. Nie myślę o wysiedlaniu Krakowa Sandomierza Warszawy Torunia itd. bo one się obronią, na uwagę zasługuje fakt że stare części tych miast pomimo tego że są usytuowane nad Wisłą są zbudowane odpowiednio wysoko żeby żadna woda nie dała im rady, tylko nowe dzialnice są budowane nieżadko poniżej koryta rzeki, nieżadko w starych pradolinach rzeki. Nie wiem obym się mylił niech już nikogo nie zalewa tylko dziś synoptycy zapowiadali na nowy tydzień na połódniu 120 litrów na metr kwadratowy czyli całkiem dużo, zobaczymy jak będzie.
Zapisane

zet

Wiadomości: 196

Kraków

Lubię okrągłe... ABU :-)


« Odpowiedz #11 : 31 Maja 2010, 08:50:06 »

Grześku, z większością Twoich argumentów trudno się nie zgodzić, choć wg mnie warto się zastanowić nad takimi aspektami, jak:

1. Czy znasz wiele przypadków dobrze funkcjonujących zbiorników? Obawiam się, że jeśli w ogóle, to policzysz je na palcach jednej ręki.

2. losos24 opisał to, co miałem na myśli pisząc o układaniu się z przyrodą. Myślę, że jest wiele pól uprawnych, łąk itp na których możliwe byłoby stworzenie polderów zalewowych. Oczywiście, konieczne byłoby wybudowanie wałów w innych miejscach (z właściwym przekopaniem istniejących w odpowiednich miejscach), zabezpieczeń uwzględniających rozszerzenie rzeki, pewnie jakieś przesiedlenia (łatwo się to pisze, trudno podjąć taką decyzję - zdaję sobie z tego sprawę), niemniej jednak w chwili obecnej wydaje mi się to najrozsądniejszym sposobem wydatkowania pieniędzy. A nie dyskutowanie o kolejnej zaporze w Nieszawie - bo to studnia bez dna pozostawiająca jeszcze większy problem naszym dzieciom. Czas wykonania takich polderów jest wg mnie do przeskoczenia, a do tej pory trzeba sobie radzić z tym, co jest. Ale nie przez budowę kolejnego molocha.

3. Tworzenie małej retencji o której pisze losos24, to właśnie stwarzanie siedlisk dla ptaków i zwierzyny. Na brzegu zalewu Solińskiego, Dobczyckiego czy Włocławskiego tworzymy lepsze miejsca siedliskowe dla ludzi a nie dla ptaków... Dlatego właśnie lokalne władze nie chcą zbiorników suchych a chcą mieć pseudo retencyjne (mokre). Bo letnicy nie przyjadą na brzeg suchego zbiornika, nie będzie handlu kiełbaskami i piwkiem ani zarybień karpiem. Buduje się więc za pieniądze podatników rozwiązania, które tylko iluzorycznie chronią przed powodzią (bo tylko suchy zbiornik ma rzeczywiście istotną "pojemność roboczą"). I nie jestem za zabronieniem ludziom rekreacji, ale na miłość boską nie nazywajmy zbiornika rekreacyjnego retencyjnym! Bo poniżej zbiornika rekreacyjnego występują tereny zalewowe na których ludzie będą bali się osiedlać (skoro prawo tego jednoznacznie nie zakazuje), a poniżej retencyjnego mamy złudzenie, że już takich terenów nie ma ("bo panie to na starych mapach tak zaznaczali i tak skopiowali tutaj...").

4. Problem podmywania zapór poniżej a odkładania materiału powyżej - kompletnie pomijany aspekt. To właściciel zapory powinien być zmuszony do przerzucania materiału poniżej lub dostarczania zastępczego z innych źródeł (karmienie rzeki). Gdyby do bilansu zysków i strat dopisać takie koszty, to ciekaw jestem ilu byłoby chętnych na budowę mokrych zbiorników.

5. Specjalnego transportu wodnego na Wiśle w okolicach Krakowa nie widzę. Od czasu do czasu przepłynie barka ze żwirem (zabranym z rzeki - raz na kilka dni) albo stateczek turystyczny (tylko na odcinku krakowskim - poniżej ani powyżej Krakowa nie spotykane). Argument o utrzymywaniu kanałów żeglownych jest wg mnie mylny - przecież transport kolejowy w Polsce kuleje a umożliwia zdecydowanie większą dostępność i szybkość niż wodny. Wynika to z ograniczenia transportów wielkomasowych na rzecz drobnicowych. No i do tego szybkość. Nikt nie chce czekać tygodnia na dopłynięcie zamówionego towaru. Tylko transport samochodowy się rozwija. Dlaczego więc za pieniądze ogółu utrzymywać element, który jest niewykorzystywany (a często wręcz szkodliwy?). Rozwój cywilizacyjny spowodował, że zrezygnowano ze zwierząt pociągowych na rzecz transportu mechanicznego, więc postulat utrzymywania karczm ze stajniami do popasu wzdłuż szlaków komunikacyjnych w Polsce byłby również niezrozumiały. Sądzę, że i śródlądowy transport wodny w naszym kraju uległ porównywalnej ewolucji (chyba, że zmusimy rolników by spławiali zboże wisłą co roku do Gdańska... w ramach dziedzictwa narodowego... Wink ).

Pozdrawiam,
Zet.
Zapisane

Wodom cześć!
losos24

Wiadomości: 151

Oława


« Odpowiedz #12 : 31 Maja 2010, 19:03:35 »

Jeszcze jedna uwaga jaka nasunęła mi się na marginesie powodzi. To umiejętność wykorzystania nasadzeń drzew do ochrony powodziowej. Taka encyklopedyczna ciekawostka, jedna brzoza w ciągu doby może wytranspirować (odparować) około 400 litrów wody, a topola około 500 litrów. Czyli 10 drzew to już 4 do 5 tys. litrów, czyż trzeba lepszej i wydajniejszej pompy w okresie wegetacji. Niemieccy inżynierowie kanalizując Odrę i projektując poldery, zalesiali je właśnie nasadzeniami topoli, brzozy. W miejscach trudnych hydrotechnicznie, drzewa zabezpieczały wały, w okresie zimowym przed naporem kry, a w okresie letnim nie dopuszczając do podmakania terenów przed i za wałami.
Zapisane
losos24

Wiadomości: 151

Oława


« Odpowiedz #13 : 02 Czerwca 2010, 19:56:10 »

Jeszcze jedna fala się nie skończyła jak na Odrze zbliża się druga. Embarrassed Cry
Zapisane
Grzesiek_Maynard

Wiadomości: 155

Poznań


« Odpowiedz #14 : 04 Czerwca 2010, 01:45:30 »

zet
Zgadzam się w sumie z niemal każdym Twoim słowem. Co do celowości budowania zbiorników, to nie myślałem tylko o Polsce... to naprawdę może działać. W naszej sytuacji geologicznej i hydrograficznej, można by budować same potrzebne i dobrze działające obiekty. Problemem jest tylko tak zwana wola polityczna, odpowiednio skonstruowane prawo i to o czym piszesz w pkt.3... to jest biznes, a nie racjonalne działanie. Pitolenie o "darmowej i czystej energii" to robienie (nomen omen) wody z mózgu...  Retencja to też kwestia sporna, choć w sytuacji krytycznej, zbiornik może pomóc, jeśli od budowy do prowadzenia gospodarki wodnej, zajmą się tym wszechstronni fachowcy. Każdy kto tylko wykaże odrobinę zainteresowania i dobrej woli, znajdzie wiarygodne dane dotyczące wszelkich źródeł energii, kosztów ich pozyskiwania, czy rzekomych negatywnych lub zbawiennych wpływów na środowisko przyrodnicze.

To o czym piszesz w pkt.2 to jest dokładnie to co myślę na ten temat, że politycy nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za działania trudne i wymagające, a i sami wyborcy zdają się nie wymagać zbyt wiele, dają się mamić. Łatwo jest budować kampanię wokół "prawd objawionych" i populistycznych banałów, a zakasać rękawy i zaryzykować posadką dobro Polski już trudniej.
A spróbować przeforsować jakiś kompleksowy program, który uderza w jakieś mniejsze czy większe grupy interesu - dla wyższego rzędu, dobra ogółu - to dla społeczeństwa novum, dziwum i horrendum... Roll Eyes

Pkt.4 Dokładnie tak, patrz wyżej.
Pkt.5 Żeglowność bywa ważna, ale nie wszędzie i nie za wszelką cenę... a już na pewno nie jako przyczynek do rozpirzania całego dorzecza!


losos24
Ogólnie pełna zgoda, że przyroda mogła by nam bardziej pomóc niż tysiące ton betonu i kilometry wałów.
Tylko to też trzeba zrobić dobrze, a nie jedynie zrobić - ten sam problem co z małą i dużą sztuczną retencją w Polsce.
No, ale do tego potrzeba tego wszystkiego czego nie mamy, a o czym pisałem wyżej  Undecided



Cytuj
na ryby.pl napisał:
W ciągu 13 lat mieliśmy dwie właściwie dwie i pół wielkie powodzie. Czy koszty ich usunięcia nie równały by się stworzeniwm nowych miast i wsi.
Patrz: niemal cały mój post do Kolegów zet i losos24 Smiley To nie tak łatwo... zazwyczaj nie ma komu, przeważnie nie ma jak, a zawsze nie ma za co.

Co do nowej fali, to strach się bać.  Lips Sealed I na Warcie może być nie ciekawie, ale ludziom znad Odry i Wisły szczerze współczuję i przesyłam wirtualne "trzymajcie się !"
Minister MSWiA powiedział dzisiaj, że jest sytuacją (a dokładnie brakiem reagowania służb, konkretnych urzędników) cyt.: "przerażony",
więc jak ludzie mogą spać spokojnie, jeśli minister zamiast działać samodzielnie załamuje ręce, a infrastruktura nie działa jak powinna "sama z siebie".

Pozdrawiam
Grzesiek
Zapisane
Strony: [1] 2 Do góry Drukuj 
« poprzedni następny »
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2011, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!