Zbiorniki zaporowe podczas powodzi

Grzesiek - wobec Twojej odpowiedzi - pełna zgoda. Nic dodać, nic ująć.

Tak o żeglowności i rekreacji to sobie myślę, że w miejscowości w której się urodziłem i wychowałem była bodajże w latach 60'tych i 70' przystań żeglarska. Po niej został duży budynek (restauracja w nim była, pomieszczenia biurowe) oraz ileś pomieszczeń do przechowywania sprzętu. Wszystko zdewastowane, zarośnięte. Miejsca slipowania większych łodzi, nabrzerze. Miasto to (Jarosław) odwróciło się od pięknej rzeki jaką jest San. Wisła w Krakowie (gdzie teraz mieszkam) też jest niemal zapomniana. Jeszcze coś się dzieje przy Wzgórzu Wawelskim. San jest rzeką nieuregulowaną, Wisła odwrotnie. Jedna i druga nie służy rekreacjii. Jest moda na pływanie małymi ciurkami (problemy z "kajakarzami" na Roztoczu czy Pomorzu), ale duże rzeki już nie interesują ludzi. A szkoda, bo właśnie na nich mogłyby się odbywać spływy, regaty czy inne tego typu imprezy bez szkody dla malutkich cieków... Ale to wymaga czystej rzeki i brzegów bez śmieci oraz (a może przede wszystkim) zainteresowania społeczeństwa - swego rodzaju mody (tak jak teraz jest moda na nordic walking...). W mojej ocenie dzikie rzeki są do tego typu wypoczynku bardziej interesujące, niż skanalizowane cieki.

Pozdrawiam,
Zet.