Witam,
Chciałbym się podzielić z Wami moimi doświadczeniami dotyczącymi wyprawy wędkarskiej do Szwecji. Jakiś rok temu razem z kolegami wpadliśmy na pomysł wspólnej wyprawy na szczupaki. Wybór miejsca był oczywisty - Szwecja. Należało tylko znaleźć odpowiednie biuro podróży i zarezerwować termin. Szybko zdobyliśmy wiedzę na temat dostępnych ofert i mieliśmy w perspektywie minimum 18 h. jazdy samochodem plus prom. Ze względu na wiek uczestników musiałem szukać dalej (średnia wieku 60 lat) - w grę wchodził właściwie tylko przelot samolotem, jednakże oferta biur podróży była nadzwyczaj skromna. Jesienią poznałem Norberta z fishing clubu który podjął się zorganizowania naszego pobytu. Plany pokrzyżowała zima - wszystko jest opóźnione o 3-4 tygodnie ale i tak udało nam się nieco połowić. O tym jednak nieco później. Organizacją wyprawy zajął się Norbert - właściciel
www.fishingclub.eu, na miejscu czekał na nas Sławek (doskonały przewodnik i wędkarz). Gościnę zapewniło nam gospodarstwo agroturystyczne Lovuddnes położone w uroczym zakątku archipelagu wysp Świętej Anny. W sześć osób mieliśmy do dyspozycji przestronny domek wyposażony w dwie sypialnie, pokój gościnny oraz kuchnię i łazienkę. Od wody dzieliło nas 3 minuty. Dopełnieniem szczęścia były łodzie wędkarskie których właścicielem jest Norbert - doskonale wyposażone (silnik, gps, echosonda, radiotelefon) a także fakt iż o nasz wikt zadbała p. Ewa - gotując dla nas wspaniałe posiłki za co chciałbym szczególnie podziękować
. Mając stworzone komfortowe warunki mogliśmy zająć się łowieniem wyczekanych przez rok szczupaków. Pierwszy dzień okazał się próbą charakterów
- szczupak pochowany w trzcinach nie miał ochoty na moje jerki, błystki czy gumy... do południa (podobnie jak reszta składu miałem jednego kaczorka). Ponadto zapłaciłem frycowe - wędka dragona pękła przy wyrzucie... okazała się chińską tandetą za całkiem spore pieniążki. Cóż, frycowe to frycowe... łowiłem dalej. Średnio 4-5 sztuk w ciągu dnia ale za to w rozmiarch całkiem przyzwoitych - rzadko miałem kontakt z rybką poniżej 65 cm. Mój najdłuższy z tej wyprawy miał 86 cm. i okazał się najdłuższą rybką wyprawy. W sumie w 6 łowiących złowiliśmy ponad 120 sztuk - bez żadnych sensacji ale czy zawsze musi być "metrówka"
Każdego dnia pływał z nami Sławek lub Norbert za co dziękuję serdecznie - Wasza pomoc była niezbędna - starsi ludzie kiepsko radzą sobie z gps a o wypadek na szkierach naprawdę nie trudno. Dla mnie osobiście osłodą wyprawy nie były szczupaki a śledzie - pierwszy raz w życiu miałem sposobność łowić te rybki - a ich smak będę pamiętać przez cały rok
.
Dlaczego piszę tego posta? Cóż choćby dlatego żeby podziękować chłopakom i Pani Ewie za ogromną pracę którą wykonują organizując wyprawy wędkarskie a także żebyście mieli świadomość że istnieje alternatywa dla "profesjonalnych" biur podróży (no chyba że liczy się dla Was chłodnia którą ciągają autobusiki lub nazwisko przewodnika wędkarskiego (Szwed bierze 300 EURO, na cenę łowienia w towarzystwie osób których nazwiska pominę Szwedzi robią dziwne miny (plus/minus 500 EURO za 8 godzin)). Mnie to śmieszy - chociaż rozumiem że w dobie kryzysu "gwiazdy i gwiazdeczki" muszą przytulić troszkę grosza... a to wymaga wyjścia do ludu...
Warto pamiętać że od tego roku obowiązuje całkowity zakaz trollingu a jeśli jesteście smakoszami szczupaczego mięsa - Wasza zdobycz nie powinna przekraczać 75 cm. Przygotowując się do wyprawy musicie zadbać o odpowiedni ubiór (pogoda potrafi spłatać niezłego figla - raz jest 25 stopni za 3 godziny ledwo 15), warto mieć znaczny zapas przynęt (my mieliśmy tylko 25 kg bagażu, ja - za bardzo uwierzyłem w magię jerków i zabrakło mi na wyposażeniu gum). Warto zabrać zapas przynęt imitujących śledzia - doskonałe są gumy Dragona z serii V-lures uzbrojone w SPRAWDZONE główki o wadze do 10 gram. Celowo napisałem SPRAWDZONE - bo gdybym częściej używał tych przynęt nigdy nie straciłbym 90 cm ryby dzięki główkom firmy MUSTAD. Frycowe ponownie.
Teraz troszkę o finansach. My zamknęliśmy się w kwocie 2700 pln plus 550 koron za paliwo. Nie wiem jak Norbert to wyliczył
ale ta kwota gwarantowała nam dach nad głową, wspaniałe wyżywienie, paliwo do łodzi (spaliliśmy 40 litrów/łódź).
Kończąc ten post - życzę Wam abyście mogli zaznać wędkarskiej beztroski w towarzystwie przyjaciół i wspaniałych ludzi którzy zadbają o Wasz komfort i bezpieczeństwo podczas wyprawy.
pozdrawiam,
Karol
Autor
