Każdy ma inny pogląd na ten sam temat - to dobrze.
Moim skromnym zdaniem definicja mięsiarza powinna być bliska tej z języka łowieckiego. Nie zgadzam się na porównywanie mięsiarza z kłusownikiem.
Kłusownik to przestępca łamiący prawo nie przestrzeganiem uregulowań dotyczących sposobów połowu, sprzętu i przynęt do jego wykonywania a także (a może przede wszystkim) norm ilościowych i jakościowych przyłowu oraz okresów ochronnych, złodziej okradający nas i naturę.
Mięsiarza rozumiem jako żartobliwe lub stanowiące przyganę określenie wędkarza, który łowi i zabiera rybę na własny użytek
w pełni przestrzegając wszystkich uregulowań (ilości, wymiarów, okresów ochronnych, przynęty, sposobu połowu... itd.) ale przekraczającej własne potrzeby lub zdrowy rozsądek. Mięsiarz w tej definicji stanowi wędkującego zgodnie z prawem ale jednak mimo to
wędkarza nieetycznego.
Na przykładach:
Łowię szczupaka 55cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne), obiecałem żonie kolację ze smaczną rybą, zabieram go z łowiska - jestem mięsiarzem? NIE
Łowię szczupaka 55cm i 50cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne), obiecałem żonie kolację ze smaczną rybą, zabieram je z łowiska - jestem mięsiarzem? TAK - jednego szczupaka zjemy we dwoje, dwóch całych nie.
Łowię szczupaka 105cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne), obiecałem żonie kolację ze smaczną rybą, zabieram go z łowiska - jestem mięsiarzem? TAK - szczupak tej wielkości nie ma już tych samych walorów smakowych jak mniejsze szczuki, rósł tak długo i udało mu się wyrosnąć do tego rzadkiego w naszych wodach wymiaru więc go nie zabijam.
Łowię szczupaka 55cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne) dla samej przyjemności, w czasie walki szczuka uszkadza sobie pysk (płetwę, skrzela), zabieram go z łowiska - jestem mięsiarzem? NIE - z tym uszkodzeniem nie przeżyje a prawo pozwala mi go zabrać, pozostawienie takiej sztuki w łowisku byłoby skazaniem ryby na dogorywanie z głodu (niedotlenienia, niemożności polowania) - Za co? Za to, że dała mi tyle radości z walki?
To moja definicja mięsiarza, nie każdy zaraz musi się ze mną zgadzać.
Osobiście czasem zabieram rybę z nad wody, czasem, nie zawsze.
Zupełnie odrębnym tematem jest w/g mnie etyka połowów "Złap i wypuść" (Nie zabijaj). Połów ryb dla samej przyjemności łowienia (moim zdaniem) jest z gruntu nieetyczny, po co zadawać cierpienie jeśli i tak z góry zakładamy uwolnienie ryby? Jeśli nie zamierzamy pozyskać ryby to po co zamęczać ją do granic wyczerpania? Ale to już zalatuje OT