http://www.multiplikator.pl
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
23 Kwietnia 2024, 13:57:05

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
GALERIA:
prosimy o publikowanie tylko tych zdjęć z rybami, które są zgodne z zasadą "no kill".
131180 wiadomości w 5714 wątkach, wysłane przez 2631 użytkowników
Najnowszy użytkownik: BryanEvope
* Strona główna Pomoc Szukaj Galeria Zaloguj się Rejestracja
+  Forum Multiplikator.pl
|-+  Wędkarstwo Castingowe
| |-+  Doniesienia znad wody (Moderatorzy: Urso, Pike)
| | |-+  Czy wyraz "mięsiarz" brzmi aż tak wulgarnie?
« poprzedni następny »
Strony: [1] Do dołu Drukuj
Autor Wątek: Czy wyraz "mięsiarz" brzmi aż tak wulgarnie?  (Przeczytany 4491 razy)
Borsuck

Wiadomości: 129


« : 10 Września 2010, 13:33:14 »

Cytuj
Często popieranie  wypuszczania ryb przeradza się w nagonkę a pamiętać należy, ze dopóki lowca nie łamie prawa nie wolno mu zabraniać zabierania ryb ani go negować w szczególnie rażący sposób jak wyzywanie od głupków, debili czy sławetne "mięsiarz".

No właśnie. Może nieco zejdę z tematu wątku. Ale o ile pamiętam, zwrot "mięsiarz" w "wędkarskim slangu" znalazł się, jako słowo oznaczające "wędkarz, ktory zabija ryby" (jakieś 20 lat temu). Nie wiem dlaczego ostatnio traktowane jest jako obelżywe? Przecież zgodnie z regulaminem, można zabijać złowione ryby (zgodnie z przepisami dot. danego gatunku). Czy wyraz "mięsiarz" brzmi aż tak wulgarnie? Czy to może przez ton w jakim jest najczęściej wypowiadane? Taki przykład: ...bezrybie to wina: kłusowników, mięsiarzy, itd. - tutaj słowo "mięsiarz" jest w jednym szeregu obok kłusownika...

Jak sądzicie?
Zapisane

Stronka o spinningu o spinningu: www.extreme-fishing.pl
Przynęty, techniki, sposoby, sprzęt.
zamki

Wiadomości: 5673


u siebie


« Odpowiedz #1 : 10 Września 2010, 14:13:28 »

Wydzieliłem.
Dyskusji na ten temat było już bez liku ale jeżeli kolejna będzie przebiegała bez niepotrzebnych scysji napewno nie zawadzi.

Moje zdanie ? Wszystko zależy od tonu i kontekstu w jakim zostanie wypowiedziane równie dobrze może być obraźliwe jak i dowcipne.
Dlatego aby dalsza dyskusja miała sens nalezało by podać ścisłą definicję słowa-osoby pod nazwą mięsiarz.
Zapisane

www.morskietrocie.e-fora.pl
Debili siać nie trzeba-sami się rodzą !!! SZOK !!!
 Jak jadę na ryby to ja nic nie muszę,  jak ja jadę na ryby to ja nawet ryb łowić  nie muszę. !
woyan

Wiadomości: 332


Gliwice


« Odpowiedz #2 : 10 Września 2010, 15:02:23 »

Cześć, definicji nie znam ... ale napiszę z czym (z kim?) mi się to słowo kojarzy. Spędziłem z "młodym" większość wakacji nad Sanem w wybitnie "rybnej" jego części. Ryb łowiliśmy dużo ale w większości dwudziesto, dwudziestokilkucentymetrowych. Wszystkie sztuki nawet te ponadwymiarowe, pomimo uwag "okolicznych"wracały do wody, a słowa "młodego", że największą przyjemnością jest dla niego wypuszczenie złowionej przez niego ryby było tylko potwierdzeniem moich przekonań... I tu zdziwienie (i to bardzo mocne), po kilku dniach łowienia i zbliżeniu się do innych wędkarzy (lub podglądając ich z balkonu pokoju) zauważyłem, że prawie wszystkie ryby (były pozytywne wyjątki), nawet te kilkunasto centymetrowe trafiają do koszyków!!!! Największym szokiem były tzw. podwójne dna w koszykach i to że właśnie owi MIĘSIARZE podjeżdżali nad wodę "brykami" z najwyższej półki, posługując się też najdroższym sprzętem muchowym!!!!
Zapisane
zamki

Wiadomości: 5673


u siebie


« Odpowiedz #3 : 10 Września 2010, 15:03:57 »

Wojtku to byli kłusownicy inaczej poprostu złodzieje.
Zapisane

www.morskietrocie.e-fora.pl
Debili siać nie trzeba-sami się rodzą !!! SZOK !!!
 Jak jadę na ryby to ja nic nie muszę,  jak ja jadę na ryby to ja nawet ryb łowić  nie muszę. !
G R U

Wiadomości: 132

Warszawa


« Odpowiedz #4 : 10 Września 2010, 15:36:31 »

Dla mnie definicja jest dośc prosta...nie chodzi o samo zabieranie ryb tylko o ilośc i okoliczności towarzyszące wędkowaniu. Taki jegomośc zabiera wszystko, nie patrzy na wielkośc ani żadne limity dobowe. Najbardziej zadowolony jest w momencie kiedy miejscowe koło PZW wpuści do jakiegoś zbiornika znajdującego się  niedaleko sporą ilośc karpia (takiego okolo 25 cm) wtedy nad brzegiem  nie da śie znależc chocby skrawka wolnego miejsca. Nie interesuje tych ludzi to czy takie zarybianie ma jakikolwiek sens czy jest tylko spełnieniem oczekiwań ogólu. Dla mnie i jak myśle dla Wszystkich Nas z Tego Forum wędkarstwo to pasja na którą składa się wiele czynników : ryby, sprzęt, przyroda z którą obcujemy no i ludzie z którymi dzielimy się swoją pasją (kolejnośc przypadkowa  Smiley
A "mięśiarz" dla mnie to osoba której zależy praktycznie tylko na rybach reszta okoliczności ma dla niego podrzędne znaczenie, nie widzi nic złego w wyrzucaniu śmieci nad wodą (przecierz nie będzie ich zabierał ze sobą do domu !!! to zbyt męczące) a towarzystwo "na rybach" jest mu potrzebne tylko po to aby miał z kim się nachlac (nie zebym miał coś przeciwko wypiciu piwa na rybach ale chodzi mi o okoliczności).
Taki jegomośc najczęściej też nie odpowiada jak powie mu się "dzieńdobry" przechodząc obok. Myślę że można by wymienic jeszcze sporo cech "mięśiarza" ale te wydają mi się kluczowe.
Ja nie zabieram złowionych  ryb ale znam wielu wędkarzy którzy zabierają czasami coś na kolacje  Smiley  ale absolutnie nie można nazwac ich "mięśiarzami"
Zapisane
szymonrdh

Wiadomości: 118


Piła

złów i wypuśc


« Odpowiedz #5 : 10 Września 2010, 16:40:27 »

Ostatnio pływając z kolegą na łódce widzieliśmy jak jeden "wędkarz" na brzegu złowił niewymiarowego szczupaka. Nie mierząc go podszedł z nim do drzewa i w dał mu w łeb! Widząc to zacząłem go wyzywać od "dziadów". Wyobrazcie sobie, że bardzo był oburzony że nazwałem go dziad, bo on łowi na tym zbiorniku od 30 lat. Pytam go że "co ma piernik do wiatraka"? Pytanie jest czy "mięsiarz" jest słowem obrażliwym? Obrażony jest ten, który tak naprawdę jest tym "mięsiarzem" czy jak w/w pisałem "dziadem"i ma z tego świadomość że zle robi, ale co tam... Jak widzę nad wodą takiego to zawsze powiem tak o nim.
Zapisane
Shogun

Wiadomości: 17


Opole


« Odpowiedz #6 : 13 Września 2010, 10:46:52 »

Każdy ma inny pogląd na ten sam temat - to dobrze.
Moim skromnym zdaniem definicja mięsiarza powinna być bliska tej z języka łowieckiego. Nie zgadzam się na porównywanie mięsiarza z kłusownikiem.
 
Kłusownik to przestępca łamiący prawo nie przestrzeganiem uregulowań dotyczących sposobów połowu, sprzętu i przynęt do jego wykonywania a także (a może przede wszystkim) norm ilościowych i jakościowych przyłowu oraz okresów ochronnych, złodziej okradający nas i naturę.
Mięsiarza rozumiem jako żartobliwe lub stanowiące przyganę określenie wędkarza, który łowi i zabiera rybę na własny użytek w pełni  przestrzegając wszystkich uregulowań (ilości, wymiarów, okresów ochronnych, przynęty, sposobu połowu... itd.) ale przekraczającej własne potrzeby lub zdrowy rozsądek. Mięsiarz w tej definicji stanowi wędkującego zgodnie z prawem ale jednak mimo to wędkarza nieetycznego.

Na przykładach:
Łowię szczupaka 55cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne), obiecałem żonie kolację ze smaczną rybą, zabieram go z łowiska - jestem mięsiarzem? NIE
Łowię szczupaka 55cm i 50cm  (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne), obiecałem żonie kolację ze smaczną rybą, zabieram je z łowiska - jestem mięsiarzem? TAK - jednego szczupaka zjemy we dwoje, dwóch całych nie.
Łowię szczupaka 105cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne), obiecałem żonie kolację ze smaczną rybą, zabieram go z łowiska - jestem mięsiarzem? TAK - szczupak tej wielkości nie ma już tych samych walorów smakowych jak mniejsze szczuki, rósł tak długo i udało mu się wyrosnąć do tego rzadkiego w naszych wodach wymiaru więc go nie zabijam.
Łowię szczupaka 55cm (oczywiście wypełniając wszystkie wymogi prawne) dla samej przyjemności, w czasie walki szczuka uszkadza sobie pysk (płetwę, skrzela), zabieram go z łowiska - jestem mięsiarzem? NIE - z tym uszkodzeniem nie przeżyje a prawo pozwala mi go zabrać, pozostawienie takiej sztuki w łowisku byłoby skazaniem ryby na dogorywanie z głodu (niedotlenienia, niemożności polowania) - Za co? Za to, że dała mi tyle radości z walki?

To moja definicja mięsiarza, nie każdy zaraz musi się ze mną zgadzać.
Osobiście czasem zabieram rybę z nad wody, czasem, nie zawsze.

Zupełnie odrębnym tematem jest w/g mnie etyka połowów "Złap i wypuść" (Nie zabijaj). Połów ryb dla samej przyjemności łowienia (moim zdaniem) jest z gruntu nieetyczny, po co zadawać cierpienie jeśli i tak z góry zakładamy uwolnienie ryby? Jeśli nie zamierzamy pozyskać ryby to po co zamęczać ją do granic wyczerpania? Ale to już zalatuje OT Smiley
« Ostatnia zmiana: 13 Września 2010, 10:53:29 wysłane przez Shogun » Zapisane

St. Croix Premier PC66MHF
Okuma VS200LXa
Power Pro 10lb moss green
Woblery Salmo/Rapala, gumy Dragon V-Lures, rodzime żelastwo...
Strony: [1] Do góry Drukuj 
« poprzedni następny »
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2011, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!