Już na samym początku pogoda zrobiła nam psikusa i tak przy wyjeździe ze sztumu mieliśmy upał 26 stopni, po dojechaniu po 3 godzinach do rozewia(korki) rozpadalo się niesamowicie i temperatura spadła do 16,5 stopnia
No ale niezrażeni tym faktem poczekalismy w barze w najbliższym ośrodku i jak tylko przestało padać zebraliśmy majdan i wyszliśmy na plaże. zejscie z tym majdanem bylo powiedziałbym hardkorowe trzeba bylo uważać, żeby nie skulac się na dół
Łowienie zaczęliśmy około 19.30 juz po 30 minutach miałem pierwsze branie i wyłowiłem maleńkiego dorszyka (15 cm), wypuśiłem go i poprosiłem żeby przysłał starszych kolegów. Niestety nieposłuchał. około 22-ej kolega miał piekne branie, ale nic nie wyciągnął obrzarło mu coś pęczek czerwonych.
Około 23-ej miałem piekne branie, kij skakał jak wariat kiedy podcięłem poczułem wspaniałe uderzenia, kij wygiął się w pałąk kilka razy podpompowałem, ale niestety wlazło coś w kamienie których tam leży na dnie całe mnóstwo i było po przywieszce. szybko założyłem drugą i po kilku minutach na kolejnej wedce ostre branie, niestety zacięcie było zbyt późne, bo juz wszystko było miedzy kamieniami i znów zrywka. To tyle wrażeń.
Dwaj starsi Panowie łowili niedaleko nas i mieli przez całą noc jedno branie, to była ich druga noc, poprzednia tydzień wcześniej.
O godzinie 7-mej zwinęliśmy majdan i zalani potem wdrapaliśmy się na góre. Tak więc wyprawa sama w sobie była piekną przygodą, pomijając wejście i zejście ;)w końcu lato, morze, niestety nie skwitowaliśmy tego pobytu jakimis konkretnymi wynikami:)
Jak na razie odpuściłem sobie surfcasting
, chyba jednak wole spinning i trolling na morzu