Kategoria: Relacje
Opublikowano: wtorek, 25, październik 2016 10:42
Robert „BOB” Kołodziejski

Casting na Żarnowcu czyli VII spotkanie miłośników castingu.

19-21 sierpnia 2016

To już chyba stało się „nową świecką tradycją”, że pod koniec sierpnia ściągają nad jezioro Żarnowiec miłośnicy castingu, metody zyskującej coraz większą popularność wśród polskich wędkarzy...

 

 

Skupieni głównie wokół forum multiplikator.pl nie tylko potrafią skutecznie łowić ryby ale i popularyzować jeszcze nie tak bardzo powszechną w naszym kraju technikę , błędnie postrzeganą jako „poza europejski wymysł”.

 

Musze się przyznać, że sam jeszcze kilka lat temu należałem do tak uważającego grona. A dzisiaj, po kilkudziesięciu latach uprawiania wędkarstwa a przede wszystkim metody spinningowej, po kilku latach łowienia z kołowrotkiem założonym „nad wędką z pazurem” mogę powiedzieć, że odkryłem wędkarstwo na nowo.

Pensjonat „Orfa” w Nadolu gościł nas już po raz szósty a jego „szefowa”, przesympatyczna Pani Maria stała się prawdziwą przyjaciółka wędkarzy (o kulinariach, które nam serwuję nic nie napiszę … słowem nie potrafię oddać tych smaków).

Od samego początku, głównym organizatorem tych spotkań jest Paweł Rajca, który z pasją i skutecznością, godną najwyższego uznania, organizuje pobyt, wieczorne atrakcje przy grillu i ognisku.

Wszak nasze zloty to nie tylko pogoń za rybami ale również okazja do spotkania z gronem kolegów-pasjonatów a więc wieczorne „Polaków rozmowy” , dla wielu kończą się na chwilę przed wypłynięciem na jezioro.

Aby dodać smaku i atrakcyjności naszym spotkaniom, wędkowanie na Żarnowcu, przyjmuje formułę autentycznie towarzyskich zawodów wędkarskich . Nie są to jednak zawody dopuszczające użycie wyłącznie sprzętu castingowego. Zawsze z chęcią zapraszamy łowiących kołowrotkiem ze szpulą nieruchomą bo już wielokrotnie zauważyliśmy, że przebywanie w naszym towarzystwie powoduje „nieuleczalne zarażenie wirusem castingowym”.

W tym roku, gościem naszego spotkania był Andrzej Wizner, przewodnik wędkarski na Żarnowcu. Andrzej, jak mało kto zna tę wodę, jej potencjał i „kaprysy”. W tym sezonie on i jego klienci-wędkarze, osiągnęli rewelacyjne wyniki o których głośno w światku wędkarskim. 

Dla tego też, z dużą uwagą, wszyscy wysłuchaliśmy na odprawie przed pierwszą turą zawodów, jego rad w temacie co, jak i gdzie. O jego znajomości tej wody niech świadczą słowa: „Panowie, nie spodziewajcie się licznych brań a jeśli takie się trafi, będzie to ładna ryba”. Te słowa sprawdziły się w stu procentach.

Na wodę wypłynęła flotylla łodzi a na nich ponad czterdziestu wędkarzy (w tym cztery Panie i dwójka młodych adeptów castingu).

Pogoda nie rozpieszczała. Zmienny, czasami bardzo mocny wiatr na przemian z flautą. Słoneczna, ciepła aura co chwila przeplatała się z kapuśniaczkiem i gwałtownym, ulewnym deszczem. To powodowało skoki ciśnienia a jak dodać do tego pełnię księżyca … to mamy pełny obraz przyczyn słabego żerowania szczupaków. Obrazy, wyświetlane na echosondach, również nie nastawiały nas optymistycznie. Łuki dużych ryb (zapewne szczupaków) obserwowaliśmy w plosie jeziora na sporych głębokościach. Widać było, że większość „wypasionych mateczek” zeszło już na otwarta wodę. Szansa na złowienia ich tam jest nikła w okresie, kiedy na Żarnowcu trolling jest niedozwolony. Pozostawało nam więc cierpliwe obławianie ładnie jeszcze porośniętych osoką i rogatkiem, blatów o głębokości 4,5-2,5m i liczenie na łut szczęścia.

Większość z nas, łowiła „na grubo” wedle zasady: duża przynęta-duża ryba. A ku naszemu zaskoczeniu do przynęt 15-20cm startowały okonie do 30 cm i tej samej wielkości szczupaki.

Tego dnia z wody wyjętych zostało cztery szczupaki: 72, 78 (niestety nie zgłoszony a więc nie klasyfikowany), 100 i 105 Ciekawostką może być fakt, ze wszystkie klasyfikowane szczupaki, wykazały się chęcią do współpracy z wędkarzami pomiędzy godziną 13-tą a 14-tą.

W ciągu tej jednej godziny, rozstrzygnęły się losy naszych zawodów gdyż następnego dnia wszyscy zakończyliśmy „na zero”. Można zadać pytanie: to dobry czy słaby wynik? Według mnie, brak kontaktów ze szczupakami 70-90 cm obniża wędkarskie napięcie całej imprezy. Jednak złowienie dwóch szczupaków metrowych jednego dnia nie jest standardem na polskich wodach więc należy się tylko cieszyć.

Niedzielne zakończenie imprezy to podsumowania końcowe, wymiana doświadczeń i kontaktów pomiędzy nowo poznanymi kolegami oraz snucie planów na przyszły rok. Tradycję trzeba pielęgnować. Nie obyło się oczywiście bez wręczenia nagród.

Podsumowanie. Kiedy napiszę, że „nie ważny wynik, ważne uczestnictwo w spotkaniu” wielu z czytających te słowa żachnie się, że to tylko zwykły slogan. Mogę tylko odpowiedzieć: nie, to fakt! Nasze spotkania to prawdziwy zlot pasjonatów, koleżeńska atmosfera i zdrowe współzawodnictwo. Bezcenna wymian doświadczeń, prezentacja posiadanego sprzętu (często z najwyższej półki), dyskusje podczas spotkań na wodzie i biesiada przy ognisku … na naszych spotkaniach jest normą.

Pozostaje tyko powiedzieć: do zobaczenia za rok… wszak tradycji musi stać się zadość.

 

Klasyfikacja końcowa zawodów:

Nagrodą główną za największego szczupaka, była realistyczna replika szczupaka … o centymetr mniejszy od złowionego przez zwycięzcę zawodów, autora tej relacji.

I miejsce - Robert Kołodziejski – szczupak 105cm. Przynęta: Strike Pro Buster 15 cm malowany na szczupaka (otrzymana od sponsora).

Ryba z impetem zaatakowała przynętę po jej lekkim zatonięciu, dosłownie po dwóch zakręceniach korbka multika. Od początku było czuć, że to duża sztuka. Mocny, równy hol z jednym dynamicznym odejściem „mamuśki” spod samej łodzi. Sprawne podebranie przez partnera z łodzi, Marcina i kiedy jego żyłkowy podbierak znajduje się już nad dnem łódki … pęka siatka i ryba ląduje na pokładzie! Gdyby stało się to dwie sekundy wcześniej …. jak zwykle ta największa wygrała by z wędkarzem. W tym roku jezioro Żarnowieckie obdarowało mnie piękną rybą. Dana była mi radość z jej złowienia, oddania wolności i przyjęcia autentycznie szczerych gratulacji od moich kolegów … bezcenne.

 

 

II miejsce – Radosław Dejnakowski – szczupak 100cm. Przynęta: Westin Shad Teez 16 cm.

„Branie było raczej delikatne a rybka była ledwo zahaczona, trzymała się dosłownie na jednym grocie dozbrojki. Wzięła w piątek około 13-tej, wtedy z reszta zanotowałem na tą sama gumę sześć brań w ciągu godziny. Spadła mi po wyskoku rybka około 70 cm, a ta guma zachęciła jeszcze do brania dwa kolejne około wymiarowe szczupaczki.....”

III miejsce – Marek Maksymiuk – szczupak 72 cm. Przynęta: Strike Pro Buster 15 cm. W barwach tzw. „papuga” 

Kolejna ryba złowiona w tym samym czasie i na przynętę Strike Pro Buster (!?) a jak powiedział mi Marek, nie była to jedyna przynęta na jaką łowił.

 

Również w tej edycji naszego zlotu nie zabrakło sponsorów:

- Firma „Robinson”. Wyposażyła każdego uczestnika w zestaw: czapka firmowa oraz różne jerki Strike Pro

- „Varivas Polska”. Ufundowała nagrody za trzy pierwsze miejsca - zestawy latarka czołowa, plecionka. Wszyscy uczestnicy dostali prezenty w postaci plecionek, żyłek, przynęt sztucznych. Rozlosowano również wędkę tej firmy.

- „Hubrods-Hubert Midera” – nasz forumowy kolega przeznaczył do rozlosowania pomiędzy uczestnikami jedną z wykonanych przez siebie wędek.

- „Centrum Wędkarstwa Morskiego - Gdańsk”, obdarowała zwycięzcę zawodów repliką szczupaka 104 cm., do której została wykonana brązowa, grawerowana tabliczka upamiętniająca to wydarzenie. Jej autorem był jak zwykle nasz kolega Krzysztof Grzybowski.

Robert „BOB” Kołodziejski